Są osoby, u których dźwięki mlaskania, ciamkania, gryzienia wywołują silne, trudne do opanowania emocje: gniew, obrzydzenie, niepokój. – Całkowite odcinanie się od tych dźwięków to zły pomysł – radzi psycholog Marta Siepsiak, która bada zjawisko mizofonii.
– „Misos” to nienawiść , a „phone” to dźwięki. Mizofonia to nie jest jednak ogólna nadwrażliwość na dźwięki. Osoba z mizofonią może kompletnie nie reagować na odgłos piły mechanicznej czy samolotu, ale za to będzie jej przeszkadzać cichutkie pomlaskiwanie – mówi w rozmowie z PAP Marta Siepsiak, doktorantka z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego.
W ramach swoich badań próbuje zrozumieć podłoże mizofonii, nazywanej też 4S (Selective Sound Sensitivity Syndrome). Badaczka określa, że mizofonia to zaburzenie. Zaznacza jednak, że nie znajduje się ono jeszcze w żadnym oficjalnym wykazie chorób i zaburzeń (np. ICD 11 czy DSM-5).
Psycholożka tłumaczy, że osoby z mizofonią doświadczają bardzo silnych, niepoddających się kontroli emocji, kiedy słyszą specyficzne dźwięki, np. odgłosy mlaskania, siorbania, cmokania, gryzienia jabłka, chrapania czy nawet oddychania.
– Z badań – również moich – wynika, że są to głównie odgłosy wydawane przez ludzi – np. związane z jedzeniem – tłumaczy. Bywają jednak osoby, które z równowagi wyprowadza np. odgłos szczekania psa albo pisania na klawiaturze.
Irytacja przechodzą w gniew
Jak zaznacza psycholog, nie chodzi o to, że osoba z mizofonią boi się jakiegoś konkretnego dźwięku.
– Z moich badań wynikło, że emocjami, które pojawiają się tu najczęściej są: gniew, zniesmaczenie, obrzydzenie i niepokój. Ale nie strach – podkreśla badaczka. I wyjaśnia, że w przypadku strachu przed dźwiękami mówi się nie o mizofonii, a o fonofobii.
Osoby z mizofonią zdają sobie sprawę, że ich reakcja jest zbyt duża, nieadekwatna do okoliczności.
– Ale nie są w stanie z tym nic zrobić. To reakcja automatyczna – tłumaczy psycholog. Dodaje jednak, że ta nadmierna reakcja często wiąże się dla tych osób z dużymi kosztami i utrudnia im funkcjonowanie w życiu codziennym.
Mało badań, dużo niewiadomych
Na razie o mizofonii bardzo mało wiadomo.
– Zjawisko to opisano w 2001 roku. A dopiero w 2013 roku były pierwsze na świecie badania osób z mizofonią – informuje rozmówczyni PAP. Z tych badań wiadomo, że u osób z mizofonią naprawdę można zauważyć reakcje psychofizjologiczne w odpowiedzi na nieprzyjemny dźwięk – następuje u nich przyspieszone bicie serca i pocenie. Jak podkreśla psycholog, nie jest więc tak, że osoby te wymyśliły sobie tę przypadłość.
Inne badania – opublikowane w 2017 r. – pokazały różnice w funkcjonowaniu pewnych struktur w mózgu między osobami z mizofonią i bez niej.
– Ale z tego absolutnie nie można wyciągnąć wniosku, że skoro mózgi funkcjonują inaczej, to znaczy, że ci ludzie się już tacy urodzili. Mózgi mogły się tak ukształtować w reakcji na doświadczenia. Tego jednak nie wiadomo – zaznacza doktorantka.
Nie wiadomo również, jak częstym zjawiskiem jest mizofonia. Z jednych z zagranicznych badań wynika – jak podaje rozmówczyni PAP – że mizofonia dotyka ok. 3 procent populacji. Inne badania z kolei pokazały, że nadwrażliwość na dźwięki – a więc szersze zjawisko – wskazywało już 20 procent osób.
Lęki a nieprzyjemne dźwięki
Pytana, kim są osoby z mizofonią i czy coś je ze sobą łączy, Marta Siepsiak odpowiedziała, że to grupa zróżnicowana i trudno znaleźć między nimi cechy wspólne. Na razie elementem, który występuje częściej u osób z mizofonią niż u osób bez tej przypadłości, jest wysoki poziom lęku. Nie stwierdzono jednak – przynajmniej na razie – zależności między mizofonią a depresją czy innymi zaburzeniami. Marta Siepsiak zwraca jednak uwagę, że nie prowadzono na ten temat wielu badań.
Co przynosi ulgę?
Pytana, co może pomóc osobom z mizofonią, odpowiada, że działać mogą elementy terapii poznawczo-behawioralnej i pogłębienie wiedzy o tym zaburzeniu.
– A także uświadomienie sobie, że reakcje są nieuzasadnione i że to zwykle nie jest tak, że osoba, która wydaje irytujące dźwięki robi to na złość – wyjaśnia. – W opowieściach ludzi z mizofonią, którzy do mnie piszą, powtarza się schemat, że np. ich rodzina słysząc o ich przypadłości mówiła im, że są nienormalni, wyśmiewali problem. To na pewno tym osobom nie pomaga – zaznacza.
Od kiedy o problemie zaczęło się głośno mówić – zwraca uwagę psycholog – znalazły się osoby, które chcą na nim zarobić.
– Jest dużo szarlatanów, którzy wymyślają „terapie” dla mizofoników – polegające np. na emitowaniu przetworzonych dźwięków, sprzedaży cyfrowych filtrów, specjalnych słuchawek, zatyczek do uszu. Nie ma jednak żadnych podstaw, by sądzić, że to będzie pomagać – opisuje. – Tu akurat badacze są zgodni – noszenie słuchawek cały czas, kiedy spotykamy się z takimi irytującymi dźwiękami i odcinanie się od tych dźwięków na siłę nie jest dobrym pomysłem – podkreśla. Wyjaśnia, że wtedy każde kolejne spotkanie z dźwiękiem może wtedy wywołać jeszcze silniejszą reakcję.
Czy ASMR to antymizofonia?
Tak jednak jak są osoby, które nie znoszą ciamkania, mlaskania, cmokania, tak są też i osoby, którym te same dźwięki sprawiają ogromną przyjemność.
– Zjawisko to to ASMR – Autonomous Sensory Meridian Response. Na youtubie są setki filmików dla środowiska ASMR, na których słychać szeptanie, szuranie, skrobanie czy cmokanie. U niektórych słuchaczy odgłosy te wywołują głęboki relaks i przyjemne mrowienie – mówi.
Zapowiada, że w jednym ze swoich badań będzie sprawdzała, czy osoby, które doświadczają mizofonii i ASMR są jakoś do siebie podobne – np. pod względem temperamentu.
Marta Siepsiak wraz z zespołem opracowała kwestionariusz dla osób z mizofonią. Może on pomóc m.in. terapeutom w diagnozowaniu tej dolegliwości. W kwestionariuszu tym są m.in. pytania o to, czy są pojedyncze dźwięki, które badanemu przeszkadzają w ekstremalny sposób. Badany powinien też odpowiedzieć, czy niechęć do tych dźwięków w znaczny sposób wpływa na jego życie? Czy osoba zazwyczaj unika sytuacji, w których te dźwięki się pojawiają? I czy ponosi w związku z tymi dźwiękami lub ich unikaniem duże koszty psychologiczne.
Wkrótce badaczka rozpoczyna w Polsce badania nad mizofonią. Będzie szukała około 100 osób, borykających się z takim problemem. Informacje na ten temat można znaleźć na stronie projektu (TU i TU). Badania realizowane są w ramach grantów PRELUDIUM i ETIUDA Narodowego Centrum Nauki oraz ze środków DSM Wydziału Psychologii UW.
Źródło: PAP – Nauka w Polsce, Ludwika Tomala
lt/ agt