Czasy wielkiej komuny w Polsce. Pewien sklepikarz miał papugę, którą nauczył mówić „śmierć Bieruta, śmierć Stalina”. Przechodzień słysząc to, tak się oburzył, że podał faceta do sądu. Dzień przed rozprawą właściciel papugi poszedł się wyspowiadać.
– Ojcze zgrzeszyłem, nauczyłem mówić moją papugę słów „śmierć Bieruta, śmierć Stalina” i zostałem przez to podany do sądu. Wiem, że źle zrobiłem, ale naprawdę nie mogę iść do więzienia, mam żonę, dzieci…
– Synu, wiem, że żałujesz, mogę ci pomóc.
– Naprawdę ojcze?
– Tak, pożyczę ci na rozprawę moją papugę, która nie zna takich słów.
– Dziękuję ojcze.
Następnego dnia w sądzie poproszono o głos papugę. Ona nic. Sędzia pomyślał, że może jak on powie „śmierć Bieruta…” to papuga po nim powtórzy i facet zostanie skazany. Powiedział więc donośnym głosem:
– Śmierć Bieruta! Śmierć Stalina!
Papuga nadal milczy. Poprosił kolegów z ławy, by również powtórzyli, ale papuga się nie odzywa. Postanowiono, by powiedziała cała sala. Wszyscy wstali i donośnym głosem zawołali:
– Śmierć Bieruta, śmierć Stalina!
Na co papuga wreszcie się odezwała:
– Słuchaj Jezu, jak Cię błaga lud…
ZOBACZ TAKŻE:
Fot. główna ma charakter poglądowy.