Nietypowe spotkanie z monarchami – jednymi z najbardziej znanych motyli świata, znanymi z transkontynentalnych wędrówek w Ameryce Północnej – przeżyli niedawno białostoccy biolodzy. Te owady najprawdopodobniej pochodzą z hodowli, z której albo uciekły, albo zostały specjalnie wypuszczone.
Jak informuje Uniwersytet w Białymstoku do spotkania doszło kilka dni temu. Najpierw pracownik Instytutu Biologii prof. dr hab. Marcin Sielezniew przed jednym z bloków przy jednej z białostockich ulic wśród zieleni zobaczył monarchę. Miliony tych motyli każdej jesieni opuszczają północne rejony Stanów Zjednoczonych i Kanady. Pokonują ponad cztery tysiące kilometrów, aby spędzić zimę w ciepłych górach Meksyku lub w Kalifornii. To jednak nie wyjaśnia w jaki sposób monarcha znalazł się w Polsce!
Bez zużycia skrzydeł
– Wiadomo, że czasem pojedyncze osobniki spotykane są na Wyspach Brytyjskich, zagnane tam wiatrami przez Atlantyk. Ponadto monarcha „zawleczony” został do południowej Hiszpanii, gdzie występują jego osiadłe populacje, podobnie jak na Wyspach Kanaryjskich – tłumaczy Marcin Sielezniew. – Białystok znajduje się jednak na przeciwległym krańcu Unii Europejskiej i, niestety, jest mało prawdopodobne, abyśmy mieli do czynienia z jakąś nietypową migracją. Trudno sobie wyobrazić, aby tak duży i charakterystyczny motyl został zaobserwowany dopiero na Podlasiu, a nie gdzieś w Polsce lub po drodze do niej. Motyl nie nosił zresztą żadnych śladów zużycia skrzydeł – dodaje biolog.
Biolog schwytał motyla w specjalną siatkę na motyle, którą zawsze ma pod ręką i zabrał do domu. Na razie owad jest przechowywany w lodówce (i od czasu do czasu podkarmiany). Nie dzieje mu się żadna krzywda – pod wpływem niskiej temperatury, znalazł się w stanie uśpienia podobnym do naturalnego, który ma miejsce w przypadku niskich temperatur.
– Muszę ustalić, czy możemy go tak po prostu wypuścić – stwierdza naukowiec. – Wprawdzie w Polsce monarcha nie jest objęty ochroną gatunkową ani nie podlega konwencji waszyngtońskiej, ale nie jest naszym gatunkiem rodzimym. Być może pobierzemy też próbki z jego skrzydeł do badań genetycznych – tłumaczy.
Objawiają się tylko biologom?
Dzięki temu biolodzy mogliby dowiedzieć się czegoś o pochodzeniu owada. Najbardziej prawdopodobna jest hipoteza, że owad pochodzi z hodowli, z której albo uciekł, albo został celowo wypuszczony.
Co ciekawe, dzień po złapaniu monarchy przez biologa, prof. dr. hab. Emilia Brzosko z tego samego Instytutu Biologii w swoim przydomowym ogródku również spotkała… monarchę, co uwieczniła na zdjęciach.
– Pojawia się też pytanie, czy monarchy objawiają się tylko pracownikom Instytutu Biologii UwB czy też obserwacji jest więcej? –zastanawia się Marcin Sielezniew. – Jeśli ktoś miał również szczęście spotkać tego niezwykłego motyla w Białymstoku albo ma pomysł na rozwikłanie zagadki pochodzenia zaobserwowanych monarchów, prosimy o kontakt – apeluje naukowiec.
Informacje można przesłać e-mailowo na marcins@uwb.edu.pl.
fot. uwb.edu.pl
ZOBACZ TAKŻE: