Nowy dozorca roznosi lokatorom zawiadomienia. Pod numerem szesnastym otwiera pewna kobieta i pyta:
– Pan tu nowy?
– Tak.
– I teraz idzie pan pod siedemnastkę?
– Tak, chodzę po kolei.
– To niech pan uważa, bo tam można źle trafić. Bo sąsiad to złoty człowiek; uczynny, pogodny, grzeczny, ale jego żona… Wredna jędza, jakich mało, no po prostu koszmarny babsztyl!
Urzędnik dzwoni do mieszkania numer 17, otwiera mu kobieta:
– Pan tu nowy? Co, pewnie już panu o mnie nagadali, jaka ze mnie hetera!
– No, cóż – odpowiada zmieszany. – Coś mówili, że mąż to miły człowiek…
– No właśnie! A wie pan dlaczego tak jest? Bo ja całe życie modliłam się o dobrego męża, a on o dobrą żonę – nigdy!