Te amory skończyły się dramatycznie

Amory w świecie gadów nie zawsze są tak romantyczne, jak tego byśmy oczekiwali zgodnie z naszymi ludzkimi normami. Często w zakres rytuału godowego wchodzi kąsanie i odpowiednie chwytanie pyskiem partnerki, co możemy obserwować chociażby u naszych rodzimych zwinek (Lacerta agilis), u których samiec chwyta szczękami swą partnerkę, splatając się z nią jednocześnie w miłosnym uniesieniu.

Czasami jednak coś pójdzie nie tak, nie zaiskrzy albo samiec jest zbyt natarczywy, albo samica niegotowa i z igraszek rodem z pokoju Christiana Grey’a przechodzimy do brutalnej przemocy.

To właśnie przytrafiło się tej biednej samiczce gekona gargulcowego (Rhacodactylus auriculatus), która trafiła do przychodni Pulsvet na mój dyżur po niezbyt udanym tête-à-tête. Samiec tak silnie chwycił ją za głowę, że doprowadził do powstania głębokiej rany, która szybko uległa zakażeniu. Że jak niby tak mały gekon mógł aż tak bardzo poranić drugiego gekona? Jeśli przyjrzycie się bliżej pyszczkom tych uroczych – skądinąd – stworzeń, dostrzeżecie rząd całkiem ostrych ząbków, które działają zaskakująco sprawnie. Ja tam nie chciałbym poczuć gekonowego ucisku na swoim palcu  Wracając jednak do naszej bohaterki… Pod skórą zebrała się spora ilość wysięku, która nadawała głowie jaszczurki nietypowy, balonowaty wręcz kształt. Gadzina wyglądała nieco jak Mózg z pewnej kreskówki o dwóch laboratoryjnych myszach – opisuje stołeczny lekarz weterynarii Łukasz Skomorucha, specjalizujący się w pomocy zwierzętom egzotycznym.

Jak dodaje, w sedacji udało się opróżnić tą przestrzeń i dokładnie ją przepłukać, co widać na zdjęciu po lewej. Wysięk zbierał się tam jeszcze przez kilka dni, a jaszczurka – oprócz regularnego oczyszczania chirurgicznego – otrzymywała dodatkowo sporo medykamentów ogólnych – antybiotyk, leki przeciwbólowe, kroplówki wzmacniające. Po jakimś czasie wysięk przestał się pojawiać, a pod oderwaną od wierzchu głowy skórą zaczął się proces gojenia. Gekonica przebywała pod opieką lekarską do pierwszej wylinki, istniało bowiem spore ryzyko trudności z jej zrzuceniem. Na szczęście okazało się, że pod spodem wytworzyła się doskonała blizna, która nie sprawiła jaszczurce żadnego problemu.

– Zapewne w miarę kolejnych wylinek będzie się ona jeszcze zmniejszała, chociaż zapewne pozostanie trwałym śladem brutalności niedoszłego partnera – podsumowuje Łukasz Skomorucha.

https://www.facebook.com/NaturalniewWarszawie/posts/1543265759173249

ZOBACZ TAKŻE:

Czy wiecie, że nietoperze nie wplątują się we włosy?