W V wieku p.n.e scytyjscy szamani znaleźli sposób na pewną i bolesną śmierć swoich wrogów. Skytikon (scythicon) to grecka nazwa trucizny, którą Scytowie pokrywali groty swoich strzał. Ta silna toksyna była okryta „straszną” sławą w świecie antycznym.
W skład trucizny wchodziła mieszanina zgniłych ciał małych węży wraz z ich jadem oraz ludzkiej krwi i ekskrementów, zakopywanych w ziemi aż do zupełnego rozkładu. Scytowie nie utrzymywali tej receptury w tajemnicy, co wzbudzało jeszcze większy strach w ich przeciwnikach.
Osobę trafioną zatrutą strzałą czekała ciężka śmierć nawet w ciągu godziny. Wpierw w miejscu, gdzie trafił grot strzały pojawiała się martwica tkanek, puchły ręce i nogi; pojawiały się wymioty, drgawki, silny ból, a w końcu śmierć. Nawet jeśli organizm był na tyle silny, że przetrwał pierwszy szok, po 1-2 dniach pojawiała się gangrena wywołana przez bakterie z odchodów i zgnilizny.
Owidiusz twierdził, że substancja ta po nałożeniu na grot strzały „była gwarancją podwójnej śmierci”…
Łukasz Włodarski autor bloga W mroku historii. Jest to strona o historii ukrytej za fasadą mitów i legend, otulonej płaszczem sekretów, skandali i kontrowersji. Opowieści o pasjach, namiętnościach, zbrodniach i zdradach, o ludziach wielkich i małych, znanych i zapomnianych.
ZOBACZ TAKŻE:
https://www.facebook.com/w.mroku.historii/posts/4514483498592987
Rzymskie kolekcje “ludzkich potworów” były symbolem prestiżu
Na zdjęciu: Wizerunek scytyjskiego łucznika na czerwonym kyliksie (naczyniu do picia wina) z końca VI w. p.n.e.