Targ w hangarach dla sterowców

Do wybudowania hal Targu Centralnego w Rydze wykorzystano dachy hangarów dla niemieckich sterowców, które w czasie pierwszej wojny światowej były maszynami bojowymi. W 1930 roku udało się zakończyć ten projekt i od tego czasu przyjeżdżają tam na zakupy mieszkańcy nie tylko Łotwy ale i sąsiednich krajów. Hale są jednym z największych targowisk w Europie, a w 1998 roku zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Wakacyjne wyjazdy zaprowadziły mnie na Łotwę, a właściwie do Rygi i w jej okolice. Był początek sierpnia i tak jak u nas panowały na Łotwie ogromne upały, które skłaniały do spędzania czasu w którejś z pobliskich miejscowości nadmorskich. Miasto jest jednak tak ciekawe, że udało mi się oprzeć pokusie ciągłego leżenia w niesamowicie ciepłej wodzie Bałtyku i większość czasu poświęcić na zwiedzanie.

Oczywiście, obowiązkowym punktem było odwiedzenie hal targowych, które oficjalnie noszą nazwę Targ Centralny (łot. Centrāltirgus). Ciekawa jest historia powstania hal, ponieważ do ich wybudowania wykorzystano dachy hangarów dla niemieckich sterowców, które w czasie pierwszej wojny światowej były maszynami bojowymi. Po odzyskaniu przez Łotwę niepodległości postanowiono hangary rozebrać, przenieść spod Lipawy do Rygi i wykorzystać do zbudowania hal targowych. W 1930 roku udało się zakończyć ten projekt i od tego czasu do pięciu hal targowych zjeżdżają na zakupy mieszkańcy całej Łotwy, a zapewne również kupujący z sąsiednich krajów. Hale są jednym z największych targowisk w Europie, a w 1998 roku zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

W jednej z hal znajduje się supermarket, a w pozostałych handel został podzielony według rodzajów artykułów spożywczych, jest hala nabiału i pieczywa, hala z mięsem i wędlinami, z warzywami i owocami i oczywiście z rybami. Na otaczającym hale placu targowym rozstawionych jest mnóstwo straganów i lad i na nich głównie kupujący zaopatrują się w owoce i warzywa. Jak na każdym targu jest bardzo wiele straganów z ubraniami, gadżetami, wyrobami z bursztynu. Na pewno zainteresowałoby to wiele osób, ale ja chciałam przede wszystkim zobaczyć, jakie lokalne wyroby spożywcze oferuje targ, czym różni się od znanych mi targów w Polsce.

Setki torebek z ziołami

Hala z mięsem i wędlinami oferowała wszystkie rodzaje mięsa i wędlin, ale nie zrobiła na mnie specjalnego wrażenia. Oczywiście, ilość stanowisk była ogromna, ale nie wypatrzyłam na nich niczego szczególnego.

Ciekawsza była hala z nabiałem i pieczywem, która oferowała lokalne ciemne chleby wykonane z mąki żytniej, pierożki, często z nietypowym nadzieniem i wiele wypieków na słodko. Prawdziwym bestsellerem w kuchni łotewskiej są desery z ciemnego chleba np. zupa chlebowa, w której wyczuwalne są mocno korzenne aromaty i bakalie, a podawana jest z bitą śmietanką.
W hali tej sprzedawane są też zioła i stoisko z nimi robi ogromne wrażenie. Na stole piętrzą się setki torebeczek z najrozmaitszymi rodzajami ziół, a nad stoiskiem wiszą suszone zioła w pęczkach.

 

Najciekawsza jest hala z rybami, od razu po wejściu wzrok przyciągają koszyki z pękami suszonych ryb sterczących głowami do góry. W ladach chłodniczych wybór ryb i owoców morza jest ogromny. Dostępne są tam nie tylko ryby bałtyckie, ale z wszystkich mórz i rzek. Ryby świeże, krewetki różnych wielkości, małże, kalmary, kawior czarny i czerwony. Ryby są konserwowane w różny sposób, oprócz wędzenia wiele gatunków ryb, nawet dobrze nam znany karp, jest suszonych.

Szprotki – klasyczny upominek

Prawdziwie ryską rybą są szprotki. Można kupić świeże szprotki do smażenia, pasztet ze szprotek oraz wędzone na wagę, w puszkach i słoikach. Znajdziemy nie tylko szprotki wędzone w oliwie i pomidorach, ale też przyprawione czosnkiem lub cytryną. Są one klasycznym upominkiem z Rygi i wobec tego są ozdobnie opakowane, tak, że można pomylić je z bombonierką czekoladek.
Drugą rybą, która symbolizuje kuchnię łotewską,jest śledź. Śledzie świeże ułożone w zwojach, solone, w oliwie, marynowane, suszone spotkamy w większości stanowisk. Klasyczne danie ze śledzi jadłam w restauracji w miejscowości Salaspils i było naprawdę bardzo smaczne.

Śledzie po łotewsku.
Jest to danie bardzo proste, jego smak zależy od jakości użytych składników. Śledzie w oleju typu a’la matjas ułożyć na talerzu, obok położyć słuszną porcję rozkruszonego twarogu z białego sera (polecam twarogi dostępne w sklepach z żywnością organiczną, przypominają one najlepiej twaróg łotewski) i cebulkę pokrojoną w piórka. Małe ziemniaki w mundurkach (czyli ugotowane bez obierania, oczywiście po wcześniejszym wyszorowaniu) pokroić w plasterki i ułożyć obok śledzi.

 

Szczególną uwagę zwróciłam na stoiska z warzywami i owocami. Ilość ich była ogromna, ale wg mnie wybór był ograniczony. Rzadko udało mi się wypatrzeć buraki, które są narodowym warzywem (może to jeszcze nie sezon), na kartce z ceną zawsze był oznaczony kraj pochodzenia dlatego łatwo było zauważyć, że stosunkowo niewiele produktów pochodzi z Łotwy. Taka informacja była na truskawkach, malinach, pęczkach koperku, natki pietruszki, czy dymki. Na papryce i pomidorach było oznakowanie Polja (łot. Polska). Na wielu stoiskach powtarzały się takie same towary. Ciekawe były małe różowe jabłuszka jakieś starej odmiany, widziałam takie drzewko w Narodowym Ogrodzie Botanicznym i zdziwiłam się, że te malutkie owoce można spotkać na straganach. Może to jeszcze nie był sezon na jabłka, gruszki, czy śliwki, ale na straganach królowały brzoskwinie z Węgier, arbuzy z Włoch i melony z Uzbekistanu. Właśnie na deser z melona z Uzbekistanu podam przepis – mogłam go dokładnie poznać bo był wyświetlany na monitorze w tramwaju, a po Rydze głównie poruszałam się właśnie tramwajami.
Melony z Uzbekistanu są duże i mają jasny miąższ, doskonale możne je zastąpić białym melonem z Portugalii do kupienia w również w polskich sklepach.

Sałatka z białego melona.
Pół białego melona obrać ze skórki, wyjąć środek z nasionami, a miąższ pokroić w dość dużą kostkę. Zetrzeć na tarce łyżeczkę świeżego imbiru i skórkę z jednej limonki. Wyłożyć kostki melona na salaterkę, polać sokiem wyciśniętym z limonki i wymieszanym ze startym imbirem i skórką oraz łyżką miodu.

Na placu targowym, zaraz przy wejściu przywitało mnie stoisko, którego nie spotkamy na targach w Polsce. Było to stragan z miotełkami z suszonych gałązek brzozowych , których używa się w bani (łaźni) do biczowania. Tym bardzo lokalnym akcentem zakończę dzielenie się wrażeniami z Centralnego Targu w Rydze.

Antonina Zalewska

Poprzednią część Prosto z targu znajdziecie poniżej:

Prosto z targu – szczyt sezonu ogórkowego