Niezwykła historia sprzed lat. Samotnie przeszła 27 kilometrów przez lasy, bagna i potoki

W roku 1813 Amerykanka Laura Secord udała się w pełną niebezpieczeństw wędrówkę, aby ostrzec dowódcę brytyjskiego oddziału przed zbliżającym się atakiem jej rodaków. Trzymając się z dala od głównej drogi, aby uniknąć schwytania przez żołnierskie patrole – samotnie pokonała 27 kilometrów przez lasy, bagna i potoki. Zmęczona i poraniona, ostatnie godziny szła boso. I choć jej heroiczny wyczyn przeszedł do legendy, postać Laury Secord nie jest dziś oceniana przez historyków jednoznacznie.

Dla Kanadyjczyków kobieta stała się jedną z największych bohaterek narodowych, której stawiano pomniki. W świadomości Amerykanów długo pozostawała zdrajczynią, która po wojnie o niepodległość porzuciła swój kraj i współpracowała ze znienawidzonymi przez nich ówcześnie Brytyjczykami. Ale nawet najwięksi wrogowie zgodnie docenili jej determinację i odwagę…

Rodzina Laury od kilku pokoleń mieszkała w stanie Massachusetts. Jej przodek, Richard Ingersoll, wyemigrował w pierwszej połowie XVII wieku z Anglii do osady Salem, gdzie w roku 1692 miały miejsce słynne procesy czarownic. To właśnie w tawernie jego syna Nathaniela – jednego z pierwszych diakonów w Salem – miały miejsce zarówno przesłuchania oskarżonych kobiet, jak i późniejsze wydawanie wyroków przez sędziów.

Laura przyszła na świat 13 września 1775 roku w Great Barrington, w stanie Massachusetts. Jej ojciec Thomas Ingersoll od kilku miesięcy walczył po stronie amerykańskich rewolucjonistów w wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Kryzys ekonomiczny, jaki nastąpił w wyniku wojny, wpędził rodzinę w długi i zmusił ich do emigracji na północ.

Miała 20 lat, gdy trafiła do brytyjskiej prowincji zwanej Górną Kanadą (okolice dzisiejszej prowincji Ontario). Jej ojciec, skuszony hojnymi nadaniami ziemskimi, które ofiarowali Brytyjczycy w kontrolowanej przez nich Kanadzie, zmienił swoje poglądy polityczne i został „lojalistą”. Choć jeszcze niedawno walczył przeciwko nim, po otrzymaniu ziemi zaczął opowiadać się za utrzymaniem brytyjskiej kontroli nad amerykańskimi koloniami. Tym samym rodzina Ingersoll dołączyła licznej grupy nowych kanadyjskich osadników, tworząc podstawy anglosaskiej ludności tego kraju.

Niedługo po przybyciu do Kanady Laura poznała innego „lojalistę”, Jamesa Secorda – bogatego kupca, którego rodzina pochodziła z Francji. Młodzi od razu przypadli sobie do gustu, a dwa lata później pobrali się. Po ślubie państwo Secord zamieszkali w wiosce St. David, niedaleko miasta Niagara-on-the-Lake, w Górnej Kanadzie – około 20 km na północ od wodospadu Niagara. Tam na świat przyszło pięcioro ich dzieci.

Gdy w roku 1812 wybuchła nowa wojna pomiędzy Wielką Brytanią a Stanami Zjednoczonymi, Secordowie zgodnie – jak na „Lojalistów” przystało – opowiedzieli się po stronie Brytyjczyków. Głównym teatrem tego konfliktu, zwanego też „wojną roku 1812” (ang. „War of 1812”) było pogranicze między USA i brytyjską Kanadą. James Secord na ochotnika wstąpił do oddziału kanadyjskiej milicji, będącego częścią armii brytyjskiej. Odznaczył się wielkim bohaterstwem w bitwie pod Queenston Heights, stoczonej kilka kilometrów od domu Secordów, gdzie w październiku 1812 roku został ciężko ranny. Jednak to nie on, ale jego żona Laura przeszła do legendy, stając się tym samym jedna z największych bohaterek Kanady.

W czasie krótkiej okupacji Ontario przez wojska amerykańskie w maju 1813 roku, dom Secordów został zajęty przez stacjonujący w pobliżu amerykański oddział piechoty. Laura i James, którzy w oczach Amerykanów uchodzili za zdrajców własnego kraju, zostali siłą zmuszeni do zapewnienia żołnierzom zakwaterowania i wyżywienia. W salonie domu utworzony został gabinet dowódcy, gdzie nocami odbywały się narady sztabowców.

Wieczorem 21 czerwca 1813 roku, podczas donoszenia żołnierzom kolejnych potraw, Laura stała się świadkiem planowania decydującego ataku na dom „lojalisty” Johna De Cewa w Beaver Dams, w którym mieścił się duży magazyn broni i amunicji. Posiadłości tej bronił brytyjski oddział porucznika Jamesa FitzGibbona, składający się zaledwie z 50 żołnierzy. Przechwycenie brytyjskich zapasów oraz przejęcie kontroli nad Beaver Dams przez liczący niemal 500 żołnierzy oddział, wzmocniłoby amerykańską kontrolę nad całym półwyspem Niagara, o co bardzo zabiegało dowództwo armii Stanów Zjednoczonych. Brytyjczycy nie spodziewali się tego ataku. Amerykanie wiedzieli, że w tak trudnym terenie ich przewaga liczebna na niewiele się zda. Tylko zaskakując swojego wroga mogli zapewnić sobie tak potrzebne zwycięstwo.

Domownicy od razu zdali sobie sprawę jak ważną informację zdobyli. Postanowili zrobić wszystko, aby powiadomić o rychłym ataku porucznika FitzGibbona. James Secord wciąż jednak dochodził do siebie po ranach odniesionych w bitwie i nie mógł chodzić. Laura podjęła decyzję, że wymknie się z domu, po czym wyśle swojego kuzyna Charlesa, mieszkającego po drugiej stronie wsi, z wiadomością do brytyjskich żołnierzy.

W pierwszej kolejności kobieta musiała znaleźć jednak sposób na opuszczenie własnej posiadłości. Amerykanie od czasu zajęcia domu, nie wypuszczali z niego nikogo bez odpowiedniej eskorty, dlatego już po kolacji Laura przyniosła żołnierzom cały zapas ukrytego w piwnicy alkoholu twierdząc, że chce w ten sposób zmazać hańbę, jaką jej rodzina okryła się przechodząc na stronę Brytyjczyków. Żołnierze całą noc ochoczo raczyli się trunkami, zapominając przy tym o wystawieniu warty przed posiadłością Secordów.

Zaistniałą sytuację wykorzystała Laura. Tuż przed nastaniem świtu, 22 czerwca 1813 roku, kobieta niezauważona przez nikogo wymknęła się z domu. Mając na sobie jedynie lekką bawełnianą sukienkę, damski czepek i domowe kapcie – wyruszyła do posiadłości swojego kuzyna. Po dotarciu na miejsce okazało się, że jest ciężko chory i leży w łóżku z wysoką gorączką. Nie myśląc o konsekwencjach Laura sama udała się w podróż do porucznika FitzGibbona. Do pokonania miała 27 kilometrów niezwykle niebezpiecznej drogi.

Aby uniknąć schwytania przez amerykański patrol Laura postanowiła iść trasą prowadzącą z dala od głównej drogi. Przechodziła przez bagna, lasy, potoki i pola. Większość część swojej wędrówki szła pod górę. Po sześciu godzinach marszu zniszczeniu uległy jej kapcie, co zmusiło Laurę do przejścia boso kilku następnych kilometrów. Wieczorem zmęczona i utykająca kobieta z zakrwawionymi stopami natknęła się na kilku Indian z plemienia Mohawk, którzy usłyszawszy jej historię zgodzili się pomóc. Ostatnie kilometry Laura pokonała już konno razem ze swoją indiańską eskortą. Więcej informacji znajdziecie na blogu wmrokuhistorii.blogspot.com.

Łukasz Włodarski autor bloga W mroku historii.  Jest to strona o historii ukrytej za fasadą mitów i legend, otulonej płaszczem sekretów, skandali i kontrowersji. Opowieści o pasjach, namiętnościach, zbrodniach i zdradach, o ludziach wielkich i małych, znanych i zapomnianych. 

ZOBACZ TAKŻE:

Rzymskie kolekcje “ludzkich potworów” były symbolem prestiżu

Fot. główna ma charakter poglądowy.