Miasto bez reklam – czy to możliwe?!

Lubimy mówić, że Polska jest piękna, jesteśmy dumni z polskich krajobrazów, z pięknych miast i miasteczek. Trudno w te deklaracje uwierzyć, jeśli popatrzymy na to, co nas otacza. Najpiękniejsze widoki przesłaniają ogromne bilbordy reklamowe, zabytkowe kamieniczki na rynkach miasteczek obwieszone są szyldami, z których jeden nie pasuje do drugiego. Przy drogach na słupach i płotach powiewają płachty z reklamami. Brzydota i chaos. Wystarczy wyjechać za granicę i widzimy, że może być inaczej.

Rzeczywiście, w Europie tylko w Polsce krajobraz nie jest chroniony przed zanieczyszczeniami wizualnymi. Inne kraje na świecie uznały je za degradujące przestrzeń publiczną i wobec tego za problem cywilizacyjny, z którym należy się uporać. Rozstrzygnięcia czasami są radykalne. I tak Sao Paolo zakazało całkowicie bilbordów, plakatów i ulotek reklamowych. W Europie najdalej poszły władze Grenoble we Francji, w którym od 2015 roku obowiązuje całkowity zakaz reklam zewnętrznych, a od tego roku zniknie ostatnia jej forma – reklamy na przystankach autobusowych. A jak jest w Polsce?

W 2015 roku prezydent Bronisław Komorowski wniósł do Sejmu projekt uchwały krajobrazowej, która, po uwzględnieniu poprawek zgłoszonych przez organizacje pozarządowe i po ogromnie zajadłych dyskusjach, została uchwalona. Przede wszystkim zdefiniowane w niej została wszelkie formy reklamy: cyfrowa, wolnostojąca, banery, szyldy, murale, itd. Na mocy tej ustawy samorządy mogą podejmować uchwały, które regulują użycie reklam na ich terenie. Od tego czasu minęły trzy lata, a w krajobrazie miast nie widać znaczących zmian. Z dużych miast tylko w Łodzi i Gdańsku uchwalone zostały uchwały krajobrazowe, ale obydwie zawierają sporo błędów i w toku są sprawy w sądach administracyjnych. W pozostałych dużych miastach prace nad uchwałami krajobrazowymi są w trakcie przygotowania. W jakim kierunku idą propozycje dotyczące poprawienia tego co teraz atakuje nasze oczy?

Przestrzeń miejska dzielona jest na strefy, dla których definiowane są szczegółowe przepisy. Ograniczenia dotyczą wielkości reklam wolnostojących (w większości miast jest to 18 m2), zawieszania reklam na elewacjach (zwykle dopuszczalne tylko w czasie remontów i w ograniczonym czasie), reklam bez trwałego umocowania (tu całkowity zakaz banerów na płotach, słupach, reklamy mobilnej), reklamy cyfrowej (tu też całkowity zakaz z niewielkimi wyjątkami np. na stadionach, czy tzw. citylightów). Przepisy określają ilość, wielkości i sposoby umieszczania szyldów placówek znajdujących się w budynku. Okres dostosowywania się do przepisów wynosi zwykle dwa lata, ale proponowane jest zróżnicowanie ze względu na strefę. Dużym problemem okazało się zdefiniowanie skutecznego karania nielegalnych reklamodawców.

Centrum miasta parkiem krajobrazowym

Różnice między miastami dotyczą sposobu uzgadniania i wprowadzania uchwał. Niektórzy się pospieszyli jak Łódź i teraz borykają się z problemami. Inni prowadzą konsultacje, zbierają opinie, prezentują kolejne wersje kodeksu krajobrazowego, tak jest na przykład w Krakowie, Wrocławiu i Warszawie. Szczecin zakończył prace w marcu 2017 roku i przekazał gotowy projekt Radzie Miasta. Ta, niestety, do końca kadencji nie skierowała go pod obrady. Najwolniej prace toczą się w Katowicach gdzie zdecydowano, że uchwałę będzie przygotowywać firma zewnętrzna i ogłoszono przetarg. Został on rozstrzygnięty, ale projekt nie jest jeszcze gotowy.

Sytuacja w Krakowie i Wrocławiu jest lepsza niż w innych miastach, ponieważ centra historyczne tych miast są parkami krajobrazowymi, dla których już teraz istnieją przepisy porządkujące przestrzeń. Szczególnie ważne było to na Starym Mieście w Krakowie zaśmieconym wszelkiego rodzaju reklamami, ulotkami (głównie z ofertami erotycznymi), przebierańcami w niby-historycznych strojach itp. Uchwała została przyjęta w grudniu 2017 roku, a od marca 2018 r. jest egzekwowana. Zabronione jest między innymi emitowanie obrazów, dźwięków i światła w przestrzeni parku kulturowego, reklamowanie przez noszenie przebrań np. kostiumów historycznych, rozdawanie ulotek, zasłanianie detali architektonicznych i osi widokowych markizami, handel obwoźny i w bramach. Ograniczono wielkość szyldów, a ich wygląd musi uzyskać akceptację odpowiednich organów. Aby ograniczyć liczbę meleksów, rozpisano konkurs na przewoźnika. Powinno to sprawić, aby walory historyczne i architektoniczne miasta nie została zagłuszone przez działalność handlową i rozrywkową.

Wcześniej, bo w 2015 roku zostały określone przepisy dla parku kulturowego we Wrocławiu i rzeczywiście przyjemnie jest popatrzeć na centrum tego miasta. Nie ma handlu poza budynkami, oprócz wyznaczonych dedykowanych do tego miejsc, witryny sklepów nie są wyklejane, przy restauracjach i kawiarniach stoi tylko jeden koziołek z menu, wszystkie parasole w ogródkach mają kolor écru, a napisy reklamowe są umieszczone tylko na lambrekinie, szyldy są estetyczne, ponieważ ich wygląd został uzgodniony z plastykiem miejskim.

„Zakopianka” zasypana… reklamami

Również mniejsze miasta, szczególnie te o wyjątkowych walorach krajobrazowych dążą do wprowadzenia na swoim obszarze kodeksu krajobrazowego. Między innymi już w 2017 roku wojewoda małopolski zgłosił propozycję objęcia ochroną krajobrazową drogi z Krakowa do Zakopanego, popularnej „zakopianki”. Chodzi o wprowadzenie zakazu umieszczania bilbordów w pasie 200 metrów od jezdni i uporządkowanie wzdłuż drogi reklamy zewnętrznej, szyldów, małej architektury i ogrodzeń. Przepisy powinny być takie same we wszystkich gminach, przez które przebiega „zakopianka”. Chociaż wszystkie gminy wyraziły zainteresowanie i chęć uporządkowania przestrzeni przy drodze, to faktycznie prace nie wszędzie są prowadzone i napotykają na duży opór.
Wiele z miast powiatowych od dawna pracuje nad uchwałą krajobrazową, ale udało się ją uchwalić tylko w Ciechanowie i Nałęczowie. W Ciechanowie obowiązuje ona już od maja 2016 roku. Wyznacza miejsca, w których reklamy mogą się pojawiać, określa warunki, jakim muszą odpowiadać oraz wprowadza opłaty za ich umieszczenie. Jako czas przystosowania się do przepisów wyznaczono 1 rok.

Ciekawym pozytywnym przykładem jest Nałęczów. Władze miasta nie czekały na ustawę krajobrazową, ale już w 2008 roku rozpoczęło się porządkowanie miasta pod hasłem „miasto bez reklam”. Prowadzono rozmowy z mieszkańcami i przedsiębiorcami, działania podejmowano zgodnie z wypracowanymi uzgodnieniami. Rozpoczęto od centrum i skweru, gdzie przy okazji modernizacji usunięto reklamy. Były one do bezpłatnego odbioru z miejsca, w którym je składowano. Żaden z właścicieli nie miał zastrzeżeń do takiego postępowania, jak również nie zwrócił się do miasta o zgodę na wystawienie reklamy. Dla centrum ustalono zasady, że każdy lokal gastronomiczny może wystawić jeden stojak z menu, każdy sklep, punkt usługowy itp. może wywiesić swój szyld na budynku, w którym się znajduje. W kilku punktach miasta stanęły tablice z mapą, na której zaznaczono działające w okolicy lokale i inne przedsiębiorstwa. Miasto cały czas pracuje nad tym, by wyglądać jak najpiękniej. Planowane są kolejne kroki, np. uzgodnienie wyglądu szyldów, materiałów, z którego są wykonane oraz druk informatora dla turystów o usługach. Władze miasta chcą propagować wśród innych miast ideę miasta bez reklam. Tu się udało, czy jest możliwe by tak było też w innych miastach?

Wiele zależy od nas, domagajmy się od władz miasta, w którym mieszkamy, walki z chaosem w przestrzeni miejskiej. A może sami mamy coś na sumieniu? Udostępnienie ściany domu, okna lub parkanu do umieszczenia reklamy, powieszenie własnej reklamy byle gdzie, obojętność na to jak wygląda nasze otoczenie. Czujmy się współodpowiedzialni za krajobraz, może uda się pod tym względem nie być gorszym niż inne europejskie kraje.

Antonina Zalewska

Inne teksty naszej autorki znajdziecie TUTAJ.