Katowice dla odmiany

Planując krótki wyjazd jesienią lub zimą marzymy o cieple i słońcu. Przeglądamy oferty wyjazdu do Barcelony lub Rzymu albo planujemy relaks w spa. Kto by pomyślał o Katowicach? Mnie przyciągnęła do Katowic chęć posłuchania koncertu w Sali Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. Plan wizyty został poszerzony o kolejne elementy, które sprawdziły się tak wspaniale, że mogę polecić je każdemu.

Hasło promocyjne „Katowice dla odmiany” poznałam już na miejscu. Trafnie zachęca ono do rozważenia Katowic jako pomysłu na krótki wyjazd.

Propozycja na pierwszy dzień to odwiedziny w Muzeum Śląskim i koncert w NOSPR. Oba obiekty powstały na terenie dawnej kopalni „Katowice” i razem z Halą „Spodek” oraz Międzynarodowym Centrum Kongresowym wchodzą w skład nowej Strefy Kultury. Są one wybitnymi dziełami architektonicznymi, wielokrotnie nagradzanymi w różnych konkursach. Sąsiadują ze sobą i spacerem przejdziemy z jednego miejsca do drugiego. Odwiedzenie ich teraz daje możliwość zobaczenia obydwu zarówno w świetle dziennym, jak i oświetlonych – a warto z tego skorzystać.

Zaczniemy od Muzeum Śląskiego . Na zewnątrz jest to szereg budynków w kształcie matowych białych prostopadłościanów oraz odrestaurowanych starych budynków kopalni. Góruje nad nimi zachowany szyb górniczy. Ekspozycje znajdują się w częściach podziemnych budynków, co wiąże je z górniczym charakterem miasta. Muzeum zawiera tyle propozycji, że jeśli chcemy spędzić w nim popołudnie przed koncertem, to dobrze jest wcześniej zapoznać się z ofertą i wybrać ekspozycje najbardziej nas interesujące, bo na wszystko nie starczy czasu. Wśród stałych wystaw możemy wybierać między galeriami sztuki polskiej, śląskiej sztuki sakralnej, plastyki nieprofesjonalnej (bardzo ciekawe nawiązania do charakterystycznych śląskich elementów), czy laboratorium przestrzeni teatralnej.

Obowiązkowo należy zobaczyć ekspozycję „Światło historii. Górny Śląsk na przestrzeni dziejów”. Wejdziemy do niej przez odtworzone wejście kopalni „Katowice” i dalej poruszać się będziemy labiryntem korytarzy i niewielkich sal przez dzieje Górnego Śląska. Są one związane z historią industrializacji, poczynając od pierwszej maszyny parowej w Europie kontynentalnej, uruchomionej w Tarnowskich Górach w 1788 roku. Pokazane są też sprawy narodowościowe, społeczne, życie kulturalne i intelektualne. Historia Górnego Śląska to też wiele tragedii, zarówno związanych z niebezpieczeństwem pracy pod ziemią, jak i wielkimi wydarzeniami historycznymi. Zawarte w tytule „światło historii” kieruje w trakcie zwiedzania naszą uwagę na kluczowe zagadnienia, które wpłynęły na losy Górnego Śląska. W ekspozycji wykorzystano kilkaset autentycznych obiektów, ponadto wiele plansz oraz instalacji multimedialnych, które przykuwają uwagę zwiedzających oraz angażują emocjonalnie.

Po wyjściu z muzeum po zmroku zobaczymy podświetlone prostopadłościany nowoczesnych budowli, łączących się harmonijnie z szybem kopalni i starymi budynkami. Alejkami prowadzącymi wzdłuż skarpy przejdziemy spacerem do siedziby NOSPR. Ogromny budynek został wykonany z cegły, która, dla podkreślenia przemysłowego dziedzictwa miasta, została wypalona w zabytkowych piecach. Obiekt zaprojektowano według koncepcji „pudełko w pudełku”, gdzie pudełkiem wewnętrznym jest sala koncertowa, co zabezpiecza przed dotarciem do niej hałasów z zewnątrz. To jeden z ważnych składników poziomu jakości odbioru muzyki. Decyduje o nim przede wszystkim architektura oraz projekt akustyczny dopracowany w najdrobniejszych szczegółach. Każdy element jest ważny – kształty, rodzaj drewna, nawet waga, bo dzięki dociążeniom uzyskiwano lepszy efekt akustyczny. Szczególne wrażenie robi ogromny plafon akustyczny i wyprofilowane w kształty fal ściany. Po raz pierwszy w Polsce do projektu została zatrudniona słynna japońska firma Nagata Acoustics. Sala koncertowa jest ogromna, mieści 1800 widzów, a koncertów słuchamy bez nagłośnienia. Jeśli chcemy w całej pełni podziwiać akustykę Sali, polecam wybranie się na koncert orkiestrowy. Dzięki pięknej architekturze i wspaniałej jakości dźwięku nawet osoba , która nie uważa się za melomana będzie miała ciekawy wieczór.

Tak intensywne spędzenie popołudnia i wieczoru wymaga zjedzenia jakiegoś posiłku. Nie będzie z tym kłopotu, bo w Muzeum Śląskim jest restauracja i kawiarnia, można również przyjść przed koncertem i skorzystać z bufetu w NOSPR.

Propozycją na kolejny dzień jest spacer po Nikiszowcu – dzielnicy Katowic oddalonej od centrum o około 6 kilometrów. Poprzedniego dnia w Muzeum Śląskim mogliśmy poznać historię powstania dzielnic Giszowiec i Nikiszowiec. Jest ona związana z rozbudową pod koniec XIX wieku kopalni węgla kamiennego, będących własnością koncernu Giesche. Giszowiec to osiedle górniczych domków jednorodzinnych otoczonych zielenią. Na tym samym osiedlu dom miał również dyrektor kopalni. Ciekawe, który z obecnych dyrektorów mieszka w otoczeniu robotników ze swoich zakładów? Ponieważ okazało się, że zatrudnienie w kopalniach rośnie bardzo szybko, zdecydowano o wybudowaniu osiedla w zwartej zabudowie, ale o charakterze miasta-ogrodu. Całe osiedle wybudowane jest z czerwonej cegły, ale zadbano o wysoki standard mieszkań. Miały one powierzchnię 60 m kw. Składały się z dwóch pokoi i kuchni, były zelektryfikowane oraz skanalizowane – jedna toaleta przypadała na dwa mieszkania. Zadbano również o estetykę osiedla. Chociaż wszystkie domy są trzypiętrowe, ustawione w czworokąty z bardzo dużym wewnętrznym dziedzińcem, różnią się od siebie detalami wykonanymi z cegły. Są to wykończenia przy bramach, oknach i drzwiach, wykusze, balkony. Warto się przyjrzeć każdemu z domów, bo trudno jest znaleźć dwa takie same. Dawniej na wewnętrznych dziedzińcach mieszkańcy mieli swoje komórki, mogli hodować drób lub uprawiać warzywa. Obecnie są to zielone tereny rekreacyjne. W centralnej części osiedla znajduje się plac (obecnie Plac Wolności), na środku którego stoi kościół w stylu neobarokowym, wykonany również z czerwonej cegły. Na murze z jednej strony kościoła znajdują się tabliczki upamiętniające górników, którzy zginęli w kopalni Giesche (obecnie Wieczorek).

Przy placu zbudowana została szkoła, konsum (czyli sklep), karczma i ratusz. Niektóre z tych budynków pełnią tę samą rolę do dziś. W Nikiszowcu można też zwiedzić zabytkowa kolejkę wąskotorową zwaną Balkan, która dowoziła górników do kopalni.

Giszowiec zachował się w niewielkim stopniu, a to, co zostało, przypomina dzielnicę domów jednorodzinnych, taką samą jak w innych miastach, bo domy zostały zmodernizowane i straciły swój charakter. Nikiszowiec natomiast nie uległ zniszczeniu, a modernizacja dotknęła go w niewielkim stopniu. To być może najlepiej zachowane miasto-ogród w Polsce. Możemy po prostu chodzić po uliczkach, przyglądać się domom i zaglądać przez bramy na podwórka, ale jeśli lubimy bardziej uporządkowane zwiedzanie, to na placu znajdziemy tablicę z planem zwiedzania lub możemy wejść do informacji turystycznej, gdzie otrzymamy mapkę i porady.

Warto zakończyć zwiedzanie Nikiszowca w restauracji „Śląska Prohibicja”. Pomimo takiej nazwy, w karcie znajdziemy alkohole – między innymi polskie wina z winnicy w Srebrnej Górze, a w karcie wiele atrakcyjnych dań z najbardziej typowym „rolada wołowa z kiełbasą śląską z własnej wędzarni, kluski śląskie, modro kapusta”. Zresztą to miejsce to nie tylko restauracja, ale też cukiernia i sklep z sezonowymi przetworami. Klimat lokalu nawiązuje do lat dwudziestych XX wieku, a menu podane jest w stylizowanej gazecie z tego okresu, zawierającej wiele ciekawostek z Nikiszowca. To bardzo miłe zakończenie krótkiego pobytu w Katowicach.

Dla odmiany wybierzmy Katowice, a nie Barcelonę, koncert w NOSPR i spacer po Nikiszowcu zamiast sauny w spa.

Antonina Zalewska

Inne turystyczne teksty znajdziecie TUTAJ.