Nauczycielka poleciła uczniom skonstruować w domu pułapkę na myszy. Na drugi dzień sprawdza prace. Podchodzi do Jasia. Jaś przyniósł deseczkę, a w nią wbity gwóźdź i na tym gwoździu serek.
Pani pyta jak to działa. Na to Jasio odpowiada, że myszka podchodzi, je serek, aż nagle jej gardziołko nabija się na gwóźdź.
– Ale to makabryczne! Wymyśl coś innego – mówi zdenerwowana nauczycielka do Jasia.
Na drugi dzień Jasio przynosi inną deseczkę i na niej w dwóch miejscach przymocowany serek, a między tymi serkami żyletka.
– Jasiu, powiedz proszę jak to działa – pyta nauczycielka.
– Myszka podchodzi i zaczyna się zastanawiać, który serek zjeść, patrząc raz na jeden, a raz na drugi. No i tak długo zastanawia się i kręci główką, aż jej szyjka przerżnie się na tej żyletce.
– Ale to makabryczne! Wymyśl coś innego – mówi zdenerwowana nauczycielka do Jasia.
Na trzeci dzień przynosi Jasio swój wynalazek. Pani ogląda pułapkę i pyta:
– Jasiu, dlaczego Twój projekt to tylko ta mała deseczka?
– To jest moja pułapka na myszy.
– No dobrze, więc powiedz jak działa.
– Myszka podchodzi do deseczki, chwyta ją w łapki, wali się nią po głowie i krzyczy: „Nie ma serka, nie ma serka!”
ZOBACZ TAKŻE:
Fot. główna ma charakter poglądowy.