Helena Norowicz: Nie mam żalu o to, że nie dostaję już propozycji z teatru, bo rozumiem, że sytuacja jest trudna. Ale liczę na to, że jeszcze kiedyś stanę na scenie

Aktorka zapewnia, że bez problemu mogłaby znów stanąć na teatralnej scenie i zagrać w jakimś ciekawym spektaklu, ale nie chce odbierać pracy ani gaży młodszym aktorkom. Jeśli pojawi się jakaś propozycja, to oczywiście ją rozważy, natomiast nie wchodzi w grę żadna rywalizacja. Helena Norowicz przyznaje, że na emeryturze wiedzie niezwykle ciekawe życie – bierze udział w sesjach zdjęciowych, dużo ćwiczy i czyta ulubioną poezję.

Helena Norowicz przez wiele lat związana była ze stołecznym Teatrem Klasycznym, a następnie z Teatrem Studio. Można ją było podziwiać na deskach teatru i w spektaklach telewizyjnych, a także na szklanym ekranie. Grała w popularnych serialach, m.in. w „Barwach szczęścia”, „Na Wspólnej”, w „Na dobre i na złe”, a także miała swój udział w takich filmach jak „Matka Teresa od kotów” czy „Boże Ciało”. Jak przekonuje, aktorstwo ma we krwi i z przyjemnością sięgnęłaby po kolejny scenariusz, ale niestety w obecnych, trudnych dla kultury i sztuki czasach propozycji zawodowych jest jak na lekarstwo.

– Teraz, po pandemii, zrobił się bardzo trudny czas dla aktorów. I przede wszystkim kwestia pieniędzy, bo ja już jestem na emeryturze, w związku z tym cała gaża musiałaby być w jakiś sposób odebrana komuś, kto jest w teatrze na etacie, więc już nie mam nawet żalu o to, bo rozumiem, że sytuacja jest trudna. Ale może komuś jeszcze jakiś pomysł przyjdzie do głowy ku mojemu szczęściu – mówi agencji Newseria Lifestyle Helena Norowicz.

Jak podkreśla, czuje się spełniona zawodowo. W teatrze spędziła bowiem wiele lat, zagrała setki ról i zmierzyła się z różnymi bohaterkami.

– Ja właściwie tak zwanych planów zawodowych nie powinnam już mieć, dlatego że w teatrze pracowałam prawie 60 lat. Ale teatr i poezja nadal istnieją we mnie, wciąż czytam dużo wierszy – mówi aktorka.

Na emeryturze jednak Helena Norowicz nie odpoczywała, a wręcz przeciwnie – zaangażowała się w nowy życiowy projekt, który bardzo ją pochłonął. W wieku 80 lat została bowiem modelką. Wzięła udział w wielu pokazach mody i z powodzeniem stawała przed obiektywem aparatu na sesjach zdjęciowych.

– Po teatrze nagle pojawiła się zupełnie inna propozycja, której ani nie przewidziałam, ani nawet nie starałam się o nią. Przyszło to samo do mnie, wyciągnęło do mnie rękę i powiedziało: „chodź”, więc zostałam modelką. Do tej pory jeszcze mogę być aktywna i czasem zdarzają mi się jakieś sesje raczej modowe – mówi.

Aktorka przyznaje, że dobrą kondycję i szczupłą sylwetkę udaje jej się utrzymać dzięki regularnej aktywności fizycznej. Jest na tyle wysportowana i rozciągnięta, że w każdej chwili z dumą może zaprezentować swoje umiejętności.

– Nawet teraz mogę rozjechać się w szpagacie – podkreśla.

Helena Norowicz wspomina, że jako nastolatka miała wiele pomysłów na swoje dorosłe życie. Widziała siebie chociażby na parkiecie tanecznym.

– Od dziecka marzyłam, żeby być tancerką, ale potem się okazało, że za bardzo wyrosłam i wszyscy chłopcy, z którymi miałam tańczyć, byli mi do ramienia. Absolutnie nikt nie chciał ze mną tańczyć, więc moje marzenie musiało odejść na dalszy plan. Potem myślałam, że będę na uczelni sportowej, na Akademii Wychowania Fizycznego, i też los pokręcił tak, że się nie udało – mówi.

Los jednak sam zdecydował i zupełnie przypadkowo trafiła na casting do szkoły teatralnej. Jej talent i nietuzinkowa osobowość zostały szybko dostrzeżone.

– Gdzieś w głębi istniała tęsknota utajona i myśl o tym, żeby pracować w teatrze, tylko nie miałam wtedy wiary w siebie. Patrzyłam na te piękne Marleny Dietrich, na Grety Garbo i na siebie i mówiłam: no gdzie ty się pchasz. Ale byłam kiedyś na spektaklu we Wrocławiu i zobaczyłam afisz, anons, że jest nabór do szkoły teatralnej. I ja myślę tak: nie muszę nigdzie jechać, przyszło to tu, do mnie, więc jak mam nie spróbować? I spróbowałam. A najśmieszniejsze, że potem prorektorka naszej szkoły, pani Janina Mieczyńska, która była nie tyle aktorką, ile  tancerką, baletnicą w stylu Isadory Duncan, powiedziała mi: „A czy wiesz, że ja cię cały czas w teatrze obserwowałam i myślałam, że właśnie takie dziewczyny powinny zdawać do szkoły teatralnej”. Więc jak zobaczyła, że ja przyszłam, to już się od razu zakwalifikowałam – wspomina aktorka.

ZOBACZ TAKŻE:

Oszczędne, ale i tak pod kreską. Budżety domowe seniorów

Fot., źródło Newseria.pl