Zaczepiał strażników, napytał sobie biedy

Nie po raz pierwszy alkohol zaszkodził jego konsumentowi. Strażnicy miejscy uniemożliwili dalszą jazdę nietrzeźwemu kierowcy, który… sam ich zaczepił.

Pół godziny po północy, do patrolu z V Oddziału Terenowego spisującego w notatnikach poprzednią interwencję, podjechał samochód. Kierowca zatrąbił i „pozdrowił” strażników, wulgarnym gestem dłoni. Funkcjonariusze obserwowali dalsze poczynania aroganckiego szofera, który zajechał na pobliską stację paliw. Tam wysiadł, wyrzucił do kosza butelkę po piwie i poszedł po zakupy.

– Nie trzeba być Herkulesem Poirot, aby wydedukować, co pchało tego człowieka do tak irracjonalnych zachowań… Na widok zbliżających się strażników, mężczyzna bezskutecznie próbował uciec – funkcjonariusze po krótkim pościgu, zagrodzili mu drogę i założyli kajdanki. Choć zapach oddechu nie pozostawiał wątpliwości, strażnicy zapytali czy pił alkohol. „Jakieś jedno piwo” – odrzekł ujęty. Piwo musiało być mocne lub pamięć słaba, bo policyjny alkomat wskazał na zawartość 0,9 promila. Jako że kierowanie pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości jest przestępstwem, wezwani na miejsce policjanci zatrzymali 31-letniego mężczyznę, a jego samochód polecili odholować na parking depozytowy – relacjonują strażnicy miejscy z Warszawy.

ZOBACZ TAKŻE:

Łapała Pokemony na 10 telefonach jednocześnie. Interweniowała straż miejska

Fot., źródło Straż Miejska Warszawa