Piękny łabędź zakończył swój żywot, bo zaatakowali go pijani ludzie

Od 10 lat mieszkały na Pustym Stawie w Gdańsku. Przez lata stanowiły atrakcję i ozdobę tego miejsca. Zdobyły też grupę wiernych fanów. Sielanka łabędzi skończyła się, gdy jeden z osobników – samica o imieniu Pola – najpewniej stał się celem ataku pijanych ludzi. Niezbędna okazała się interwencja strażników miejskich.

Sygnał o atakach na łabędzie, które mieszkają na Pustym Stawie, wpłynął do Straży Miejskiej z Gdańska na początku września. Mieszkańcy Stogów zaniepokojeni złą sytuacją zwierząt prosili funkcjonariuszy o częste kontrole okolicy i pomoc dla swoich ulubieńców. W rozmowie z mundurowymi przyznawali, że od kilku lat obserwują i karmią łabędzie. Zwierzęta te były dla nich niemal jak członkowie rodziny. Nadali im nawet imiona. Samica, o której jest ta historia, otrzymała imię Pola.

– Na prośbę mieszkańców strażnicy w ramach codziennej służby patrolowej kontrolowali rejon przy ulicy Nowotnej. Sprawdzali też teren wokół zbiornika wodnego. W środę, 9 września, około godziny 12:00 na numer 986 zadzwoniła kobieta i poinformowała o rannym łabędziu znajdującym się na mokradle w pobliżu Pustego Stawu. Dyżurni ze Stanowiska Kierowania wysłali tam natychmiast strażników z Referatu VI. Na miejscu przybyli też pracownicy firmy Bromix, którzy wspólnie z mundurowymi odłowili poranione zwierzę – informuje Andrzej Hinz z gdańskiej straży miejskiej.

– Podczas akcji łabędzia mama była tak osłabiona, że nie próbowała nawet stawiać oporu. Obchodziliśmy się z nią bardzo ostrożnie, żeby dodatkowo nie cierpiała. Widziałam, że całą sytuację z daleka obserwował jej partner z czworgiem ich potomstwa – mówi młodszy strażnik Anna Czyżykowska- Groth.

Ranna łabędzica trafiła do lecznicy dla zwierząt przy ulicy Kartuskiej w Gdańsku. Na miejscu weterynarz, który pełnił dyżur, podjął decyzję o dalszym leczeniu ptaka w Pomorskim Ośrodku Rehabilitacji Dzikich Zwierząt OSTOJA w Pomieczynie. O sytuację Poli zapytaliśmy kierownika Ostoi Aleksandrę Mach.

Smutny finał

– Łabędź miał problemy z oddychaniem i konieczne było podanie leków rozkurczających. W tchawicy zwierzęcia można było wyczuć ciało obce, które mogło powodować duszności. Niestety, ta historia ma smutny finał. Łabędź zakończył żywot, zanim udało się udrożnić jego drogi oddechowe – podkreśla kierownik Ostoi Aleksandra Mach.

Gdańscy mundurowi, dla których dobro zwierząt jest bardzo ważne, nadal będą kontrolować miejsce, w którym doszło do tych smutnych wydarzeń.

Rannym ptakom, które same nie mogłyby przeżyć na wolności, pomaga Pomorski Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Ptaków i Drobnych Ssaków „Ostoja” w Pomieczynie przy ul. Słupia 30c. Zwierzęta mogą tam liczyć na leczenie i rehabilitację. Szybka reakcja daje im szansę na powrót do zdrowia i do naturalnych środowisk. Placówka przyjmuje małych pacjentów codziennie w godzinach 9-16. Zalecany jest wcześniejszy kontakt pod numerem telefonu 606 907 740. Więcej o działalności Ostoi można przeczytać na stronie internetowej ośrodka. Fot. główna ma charakter poglądowy

ZOBACZ TAKŻE:

Przyjeżdżały kolejne autobusy a łabędź nie wsiadał. Może wolał tramwaj?

Fot. główna ma charakter poglądowy. Źródło Straż Miejska Gdańsk