Dokładnie 33-lata temu wydarzyła się największa katastrofa lotnicza w historii Polski. W Lesie Kabacki rozbił się pasażerski samolot IŁ-62M „Tadeusz Kościuszko”. Zginęli wszyscy, którzy byli na pokładzie. 183 osoby.
O 10:18 samolot wystartował z warszawskiego Okęcia w trasę do Nowego Jorku. O godzinie 10:41 czyli 23 minuty po starcie przelatując nad miejscowością Warlubie załoga samolotu stwierdziła, że doszło do dekompresji kadłuba. Kapitan samolotu Zygmunt Pawelczyk podjął decyzję o zawróceniu do Warszawy. W trakcie tego manewru zauważono problemy ze sterowaniem statkiem powietrznym. Z uwagi na pogarszający się stan samolotu kontrola ruchu lotniczego cywilnego wystąpiła o zgodę na lądowanie na wojskowym lotnisku w Modlinie. Zgodę uzyskano o 10:54, ale z uwagi na brak dostępnych danych pogodowych jakie panują na tym lotnisku zdecydowano się kontynuować lot powrotny na Okęcie. Z uwagi na pożar tylnej części samolotu następowało dalsze pogarszanie możliwości sterowania samolotem co w efekcie o godzinie 11:12 doprowadziło do rozbicia się samolotu o ziemię. Do lotniska zabrakło 5,7 km czyli około 40 sekund lotu. Do historii przeszły ostatnie słowa kapitana Pawelczyka: Dobranoc! Do widzenia! Cześć! Giniemy!
Bezpośrednią przyczyną wypadku był pęknięty wał turbiny. Urwanie wału nastąpiło na skutek zmęczeniowego zużycia łożyska. Rozerwany wał zniszczył całkowicie jeden z silników i wywołał pożar w drugim. Uderzenie samolotu o ziemie miało miejsce przy prędkości około 470 km/h. Siła uderzenia była tak wielka, że udało się zidentyfikować jedynie 121 ofiar.
Zdjęcie: Felix Goetting / Wikimedia
ZOBACZ TAKŻE:
Największy samolot transportowy świata jest już w Warszawie (galeria zdjęć)