Strażniczka miejska szyje maseczki ochronne dla pielęgniarek

Przyjaciół poznaje się w biedzie. To przysłowie znają chyba wszyscy. Trudne czasy wyzwalają bowiem w wielu z nas pragnienie pomagania innym. Przykładem takiej postawy jest strażniczka miejska Roma Nawrocka, która szyje maseczki dla zaprzyjaźnionych pielęgniarek ze szpitala onkologicznego. Poświęciła na nie zapasy materiału, a nawet nową, nieużywaną pościel.

Roma Nawrocka jest funkcjonariuszką w Wydziale Szkolenia Straży Miejskiej m.st. Warszawy. Na co dzień zajmuje się doskonaleniem umiejętności swoich kolegów. Uczestniczka wielu biegów nie umiała siedzieć bezczynnie w domu. Chciała coś robić, pomagać innym. Ponieważ w wolnym czasie lubi szyć, kiedy zaczęła się epidemia, a z maseczkami ochronnymi zaczął być problem, pomyślała, że uszyje je własnoręcznie. Początkowo miały być przeznaczone dla członków rodziny.

– Wzór znalazłam na stronie internetowej prowadzonej przez ratowników medycznych. Miałam w domu jakieś zapasy materiałów, więc pocięłam je według wzoru i zszyłam tak, jak wynikało z instrukcji. Maseczki mają dodatkową kieszeń na specjalne wkłady flizelinowe. Sprawdziłam na mężu. Było dobrze – opowiada Roma.

Kolejne maseczki dostali inni członkowie rodziny. Informacją o tym, że szyje, pochwaliła się na portalu społecznościowym. Niebawem skontaktowała się z nią koleżanka, która pracuje na oddziale onkologicznym jednego ze szpitali.

– Zapytała, czy mogłabym uszyć trochę masek dla personelu medycznego. Zgodziłam się. Musiałam poszukać materiału. Maseczki muszą być w całości ze stuprocentowej bawełny. Również sznurki muszą być bawełniane – wyjaśnia Roma.

Najpierw kupiła w pasmanterii sznurek. Potem zrobiła przegląd szafy. Na jednej z półek dokonała zaskakującego odkrycia.

– Dostałam kiedyś od mamy ładną, bawełnianą pościel. Była w doskonałym gatunku, ale rozmiarami nie pasowała na nic, co mieliśmy w domu. Odłożyłam ją na półkę – i o niej zapomniałam. Pewnie w wielu domach zalegają takie „przydasie”. Pożegnałam się z nią więc bez żalu i wieczorem pocięłam na maseczki – śmieje się „krawcowa”.

W mieszkaniu Romy Nawrockiej popołudniami praca wre. W ciągu godziny strażniczka szyje 4-5 maseczek. Materiał pomagają jej zdobywać znajomi z Facebooka. Znajdują się też naśladowczynie.

– Zaraz po tym, jak wrzuciłam informację, że szukam materiału, odezwały się osoby, które napisały, że też chętnie będą szyły maski. Udostępniam im wzór, podpowiadam, jak szyć, jakich używać materiałów. Wszystko to jest na mojej stronie. Tylko nie róbcie ze mnie bohaterki. Dzisiaj tak trzeba. Jest wielu ludzi, którzy robią to, co ja. Epidemia to taki egzamin dla nas wszystkich – prosi strażniczka Roma Nawrocka.

Ona ten egzamin zdaje celująco. Należy mieć tylko nadzieję, że inni też go zdadzą.

Jedyny widoczny spadek aktywności związanej z pandemią następuje w godz. 23.30-6

Fot., źródło Straż Miejska Warszawa