Zagłodzone. Chore. Umierają w zamknięciu

Psy są pozamykane w komórkach, bez wody i jedzenia – żyją na węglu i w jamach. Ich stan jest bardzo zły. Na chlebie i wodzie nie wszystkim udało się przetrwać. Na zaniedbanej posesji było ich kilkadziesiąt, pozostało kilkanaście.

Dramat zwierząt w małej wsi pod Lublinem trwał latami. Właściciele to osoby z niepełnosprawnością umysłową, otrzymują niewielką rentę. Są objęte opieką społeczną. I to właśnie opieka społeczna zaalarmowała o dramatycznej sytuacji kilkunastu psów, którym udało się tam jeszcze przetrwać.

– Chcemy pilnie pomóc tym psiakom. Przyjeżdżamy na miejsce. „Opiekunowie” niechętnie nas wpuszczają. Są bardzo podejrzliwi, nikomu nie ufają. Psy są pozamykane w wielu pomieszczeniach, nie mają dostępu do wody, pożywienia. Przez lata zdziczały. Będzie im potrzebne nie tylko nowe miejsce, ale i fachowa socjalizacja. Maluchy schowane za starą lodówką. Jeszcze inne próbują się wydostać z tego miejsca. Sąd jednak za niskie, aby wyjrzeć z komórki. Wzdęte brzuchy szczeniaków wskazują na zarobaczenie. Są bardzo chude, ale maskuje ich stan długa sierść. Pełno na nich pcheł kleszczy – relacjonuje  Stowarzyszenie „Pogotowie dla Zwierząt”.

Kilkanaście psów potrzebuje pomocy na już. W sieni domu można zobaczyć czym właściciele karmią psy. To woda z chlebem. Nic więcej na posesji nie ma. Tak wygląda ich „pokarm”.

Chcemy uratować kilkanaście psów z tego miejsca. Chcemy je zabrać, choć przyjechaliśmy, tylko by zorientować się w sytuacji. Ale one nie mogą tu zostać. Próbujemy organizować transporty dla nich wszystkich, miejsca w hotelach… To będzie duża akcja logistyczna i masa wydatków na leczenie, utrzymanie, słowem na ratowanie ich życia. Czy możemy prosić o pomoc finansową dla nich? Potrzebne będą także domy tymczasowe dla tych ratowanych psów – apelują Stowarzyszenie „Pogotowie dla Zwierząt”.

Szczegóły zbiórki znajdziecie na ratujemyzwierzaki.pl