Święto koni prowadzonych na rzeź

Stoisz przywiązana do traktora. Nie robi ci to różnicy, bo twoja wolność u gospodarza miała promień metra. Tyle miał łańcuch, na którym byłaś uwiązana. Ludzie podchodzą, zaglądają ci w zęby, klepią po zadzie. Ot, towar. Jesteś dla nich tylko jeszcze żywym mięsem. Nie wzbudzasz tu współczucia ani litości. Handlarze pytają o cenę i odchodzą. Za wysoka. Jeszcze jesteś za droga – podkreślają przedstawiciele Fundacja Centaurus.

Jak dodają, cena Twojego życia spadnie z upływającym czasem. Handlarze o tym wiedzą, wie też twój pan, u którego latami robiłaś jako parobek. Przez ten czas pracowałaś bez wytchnienia. Robiłaś wszystko to, co może robić koń. Zwoziłaś drzewo z lasu i siano z pola. Ciągałaś kuligi zimą. Na twym grzbiecie nie raz siedziały dzieci gospodarza. I rodziłaś. Co rok. I co rok pękało ci serce na milion kawałków, gdy zabierano twoje maleństwo. Wszystkie twoje dzieci stawały tu, gdzie ty jesteś teraz. Uwiązane krótką liną do starego traktora twojego pana, czekały na kupca. Los koni z plakietką „do zjedzenia” jest przesądzony, zanim przyjdą na ten świat.

Mijam cię kilka razy, obserwujesz mnie uważnie. Mam dla ciebie w kieszeni marchewkę. Wyciągam rękę i ci ją podaję. Patrzysz na mnie tymi swoimi wielkimi oczyma, długo ją rozgryzasz, żujesz, jakbyś chciała ten smak i zapach zabrać ze sobą. Albo zapamiętać. Na zawsze. Może przeczuwasz, że to teraz jest ważne, bo tam, dokąd odchodzą niechciane konie, nikt nie daje żadnej marchewki. Spęd dobiega końca. Samochody stoją już w większości zapakowane, kupujących coraz mniej, ostatni handlarze krążą po placu. Twój właściciel szybko dobija targu, zabiera pieniądze i twój skórzany, ciężki kantar, a handlarz Ciebie zabiera.

Oglądasz się za swoim panem kilka razy i rżysz cichutko. Wołasz, prosisz, błagasz… Tak bardzo chcesz żyć. Ale jego już nie ma. Stajesz przed trapem ciężarówki. Wąchasz. Pachnie strachem i śmiercią. Chwilę się wahasz, ale gdy świst bata milknie na Twoim zadzie, pokornie wspinasz się do innych, przerażonych tak jak ty, koni. Handlarz ustawia cię bokiem, wiąże. Trap się zamyka. Między stalowymi przęsłami burty patrzę na ciebie, palcami delikatnie głaszczę po chrapach. Wtulasz się w rękę i z całych sił zaciskasz oczy. Tak bardzo się boisz, że niemal słyszę, jak o żebra obija się przerażone serce. Za chwilę zamruczy silnik i ruszysz w swoją ostatnią drogę. Do miejsca, z którego żaden koń nie wraca. Szepczę ci, że dasz radę, że wytrzymasz tak długi transport, że nie musisz się bać, bo gdy zakończysz swą podróż, skończy się twoja gehenna. A w myślach błagam Boga, by umieranie nie bolało.

Samochód rusza. Szarpiesz cienką linę, ale ta nie puszcza, tylko boleśnie zaciska się na Twojej głowie. Nerwowo walisz nogą. Chcesz uciec, ale nie masz jak… Twój strach łamie mi serce. Na takie rozstania nie da się przygotować. Jeszcze przez moment się widzimy. Patrzysz mi w oczy. Ostatni raz. Gdy samochód znika za rogiem, znikasz. I zapada cisza. Martwa cisza. Po policzkach płynie lawina słonych łez. Zawiodłam cię. Nie umiałam ocalić. Mogłaś żyć. Tak bardzo bym chciałabym, żebyś żyła. Ale ktoś uznał, że na to nie zasłużyłaś… My, ludzie, zamiast roztaczać opiekę nad zwierzętami, dzielimy je na te godne i niegodne naszej troski.

Skaryszew. Święto konia. Okoliczne spędy były pełne koni na rzeź. Też tam byłaś. Każdego roku sprzedajemy na rzeź 30 tysięcy koni. Przed nami kolejny targ w Skaryszewie. Odbędzie się już 2 i 3 marca. Okoliczne spędy będą pełne koni na rzeź. Ile z nich uda się uratować, zależy od Ciebie. Skaryszew, byliśmy tam wiele razy. Wspólnie ocaliliśmy kilkadziesiąt koni ze Skaryszewa i okolicznych spędów! – informują przedstawiciele Fundacji Centaurus.

Szczegóły zbiórki znajdziecie na ratujemyzwierzaki.pl/skaryszew2020