Małżeństwo zginęło tragicznie, a ich psy i koty pozostały bez opieki

Uwaga, drastyczne! Ta tragedia rozegrała się gospodarstwie pod lasem w gminie Jadów. Na terenie posesji znaleziono martwą kobietę, która miała liczne otarcia i zasinienia na całym ciele, ranę kłutą oraz rany tłuczone na głowie. 50 metrów za posesją leżało ciało jej męża. Podejrzanego o zabójstwo zatrzymano. Od tego dnia mijają już trzy miesiące, ale nikt nie zabezpieczył zwierząt, jakie tam pozostały – informuje przedstawiciele Stowarzyszenia „Pogotowie dla Zwierząt”

Jak dodają, rodzina ich nie przyjmie, bo… nie ma warunków. Gmina Jadów odmówiła pomocy. Psy i koty zostały same. Stowarzyszenie chce je uratować; są zagłodzone, całe w kleszczach. Część zwierząt już odebrali, pozostałe są bardzo zdziczałe, nie są w stanie ich złapać sami. Potrzebują pomocy w ich ratowaniu.

– Nie chcemy tu pisać o tragedii ludzi, ich rodziny. Chcemy pomóc zwierzętom. Dlatego działamy. Posesja, na której doszło do zdarzenia, jest bardzo zaniedbana. Wokół posesji krąży kilka psów. Są zagłodzone i ciężko je złapać. Po śmierci starszego małżeństwa nikt ich nie zabrał z posesji. Odłowienie tych zwierząt to bardzo trudne zadanie, bo bez specjalistycznego sprzętu, siatek, klatek nie będzie można tu pomóc – podkreślają przedstawiciele Stowarzyszenia „Pogotowie dla Zwierząt”

W minioną niedzielę wolontariuszom udało odebrać kolejnego psa, który szukał wokół tej posesji pożywienia. To bardzo wychudzona suczka w typie owczarka niemieckiego. Waży zaledwie 11 kilogramów. Psiak to w rzeczywistości skóra i kości. Udało się ją złapać w klatkę pułapkę, ale dopiero, gdy prawie opadła z sił i zaczęła podchodzić do człowieka za jedzeniem. Zdziczały pies przetransportowany został w klatce do azylu. Wyciągnęto z niej ponad 100 kleszczy. Pies trafił do lekarza weterynarii. Jej stan jest ciężki. Cały czas jest nawadniana.

– Posesja, gdzie prowadzona jest interwencja, oddalona jest od wsi około kilometr i mieści się właściwie w polach. W oddali widzimy jeszcze trzy psy oraz całe stado kotów. Psy nie dają się złapać. Trzymają się na dystans ok. 200-300 metrów. Jak podchodzimy, to uciekają w pola. Pomagamy od razu kotom. Jeden z nich od kilku dni biegał przed posesją z założonym na głowę słoikiem. Wsunął do niego zapewne głowę w poszukiwaniu pożywienia i tak już ten słoik został. Nie jest jednak prosto złapać kota, bo zwierzę uciekało przed siebie. Pułapki i siatki nie dadzą tu rezultatu. W akcję zaangażowało się sporo osób, inaczej kot by nie przeżył – opisują akcję ratunkową wolontariusze.

W końcu kot trafił pod fachową opiekę i został ściągnięty słosik. Zwierzę było wystraszone, odwodnione, ale udało się je uratować.

 Tak jak pisaliśmy – na posesji, gdzie doszło do tragedii, są także inne zwierzęta. Musimy je uratować, wyleczyć, nakarmić. Dlatego tak bardzo potrzebne jest wsparcie na ten cel. Możecie uratować te zwierzęta wraz z nami. One mają tylko nas. Prosimy. Pomóż – apelują przedstawiciele Stowarzyszenia „Pogotowie dla Zwierząt”.

Szczegóły zbiórki znajdziecie na stronie ratujemyzwierzaki.pl