Richard Gere w Polsce. Nie zabrakło wspomnienia o „Pretty woman”, ale z zupełnie innej perspektywy

– Jestem aktorem, który odniósł sukces. I mogę dzięki temu zmieniać świat. Bo mogę spotykać się z premierami i prezesami. Bo ludzie mnie znają w taki sposób jak zna się bliską osobę. Możemy się komunikować ponad podziałami i stereotypami. Tworzyć braterstwo – powiedział Richard Gere, słynny aktor i działacz społeczny. – Przyjechałem tu, żeby was posłuchać. Tu jest sto osób, każda ma historię. Zmienimy świat, jeśli ludzie dobrej woli będą się ze sobą kontaktować.

–Na tej sali jest tak cicho. To znaczy, że słuchacie i że to podstawa to tworzenia czegoś nowego. Zmiana zaczyna się tam, gdzie spotykają się ludzie – mówił także na spotkaniu w Biurze RPO „Współczesne wyzwania dla ochrony praw człowieka”.

Przyjął on zaproszenie rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara na spotkanie z kilkudziesięcioma działaczami organizacji pozarządowych w Polsce. Dostał od nich przypinkę z napisem KonsTYtucJA i polski plakat do filmu Francisa Forda Coppoli „Cotton Club” z 1984 r., w którym Gere grał główną rolę. 

–  Nie wiem czy wiecie, że film ma właśnie reedycję. A ja tak jak nie lubię plakatów amerykańskich, tak cenię sobie polskie – powiedział.

Richard Gere przyjechał do Polski na zaproszenie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i festiwalu Watch Docs. Słynny aktor, który zagrał nie tylko w „Cotton Club”, ale i w „Pretty Woman”, „Amerykańskim żigolaku” oraz „Chicago”, jest także działaczem na rzecz praw człowieka zaangażowanym w walkę o prawa Tybetańczyków od lat 80.

Jestem aktorem, który odniósł sukces. I mogę dzięki temu zmieniać świat. Bo mogę spotykać się z premierami i prezesami. Bo ludzie mnie znają w taki sposób, jak zna się bliską osobę. Możemy się komunikować ponad podziałami i stereotypami. Tworzyć braterstwo – podkreślił. – Przyjechałem tu, żeby was posłuchać. Tu jest sto osób, każda ma historię. Zmienimy świat, jeśli ludzie dobrej woli będą się ze sobą kontaktować.

Adam Bodnar pytał jak włączyć się w zmianę; sprawy Chin, praw Ujgurów czy wydarzeń w Hong-Kongu wydają się skomplikowane i odległe. Co może zrobić ktoś w Polsce?

Trzeba zacząć do podjęcia decyzji, czy chce się zmieniać świat. Czy chcemy mieć wpływ na planetę, na przyszłość naszych dzieci? Demokracja to nie tylko wybory. Działa tylko wtedy, kiedy ludzie są aktywni, zabierają głos, poświęcają się, podejmują działania. W Ameryce ludziom przestało zależeć i mamy skutki. Mamy prezydenta, który od trzech lat nie wspomniał o prawach człowieka – stwierdził Richard Gere.

Adriana Porowska z Kamiliańskiej Misji Pomocy opowiadała o pomocy osobom w kryzysie bezdomności. O tym, że każda z tych osób ma imię, historię rodzinę… W Warszawie tysiąc osób potrafi przejść obok człowieka, który wyciąga rękę po pomoc. Z góry zakładając, że jest sam sobie winien.

– To nie jest obojętność. Ci ludzie podjęli decyzję, by nie reagować. To jest istota – stwierdził Gere.

Red. Ewa Siedlecka zwróciła uwagę, że w procesie zaangażowania ludzie łączą się po różnych stronach. Jedni w obronie narodu i tradycji, inni – w obronie mniejszości i jednostek. Skąd człowiek ma wiedzieć, że staje po właściwej stronie? – pytała.

– Nie możemy oceniać wartości i przekonań, ale możemy oceniać rzeczywistość. A cechą naszej rzeczywistości jest zależność innych, bycie we wspólnocie. Dlatego cechą, z którą przychodzimy na świat, jest empatia. Dziecko nie wie długo czy jest chrześcijaninem, czy buddystą, dopiero po jakim czasie uświadamia sobie swoją płeć – ale od razu czuje więź z innym. Rozumie emocje, potrafi się nimi komunikować. I tego trzeba się trzymać. Jeśli nie rozumiemy emocji drugiej osoby, jesteśmy na złej drodze – odpowiedział Gere.

Nie mogło się obejść bez wspomnienia filmu „Pretty woman”, widzianego z punktu widzenia aktywistek pomagających ofiarom handlu ludźmi.

Zbyt wiele młodych kobiet z Polski, Rosji, Ukrainy, uwierzyło, że prostytucja to droga do sukcesu. Czy to był doby wybór, zagranie w tym filmie? Nie spodziewałam się, że będę mogła Ci to powiedzieć, ale skoro jest taka okazja, to muszę – powiedziała Irena Dawid-Olczyk z La Strady.

Aktor podszedł do niej i uścisnął ją. A potem powiedział: – Biorę za to pełną odpowiedzialność. Tak, niestety, bywa. To jest film o prostytutce i zaczyna się od morderstwa. Ale ludzie o tym nie pamiętają, oglądają go razem ze swoimi dziećmi. Kiedy to kręciliśmy, nie zdawaliśmy sobie sprawy, że to będzie taki hit. Że wersja disnejowska mrocznej wersji smutnej historii prostytutki i bogacza (bez happy endu) tak podziała na wyobraźnie i emocje…

Relacje z całego spotkania w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich znajdziecie na rpo.gov.pl.

Polska po raz kolejny w czołówce światowego rankingu znajomości angielskiego

Źródło rpo.gov.pl, fot. Marcin Kluczek/rpo.gov.pl