Do Warszawskiego Inspektoratu OTOZ Animals zadzwoniła pani, która zgłosiła, że w mieszkaniu jednego z bloków dwa tygodnie temu był pożar. Lokal doszczętnie spłonął, właścicielka trafiła do szpitala i nie wyszła z niego do tej pory. Ale według zgłaszającej w środku znajdował się kot, którego strażacy nie znaleźli. Ta historia kończy się happy endem!
Kot widywany był na parapecie przez sąsiadów. Wezwali więc straż pożarną, która ponownie przeszukała lokal, ale kota nie udało było zlokalizować. Jeśli to prawda, to kot wymagał natychmiastowej pomocy weterynaryjnej i nie wolno było zwlekać.
– Drzwi były zaplombowane i zamknięte na klucz, który zaginął w akcji. Na parapecie kota widać nie było. Nagle wyskoczył sąsiad, który miał zdjęcie kota, który siedział na parapecie! No w końcu! Wzywamy straż pożarną. Na linii jesteśmy z lek. wet. Karoliną Malińską, która mówi, że z kotem po takim czasie może być mega mega źle. W razie potrzeby resuscytacji, będzie instruowała nas przez telefon. Przyjechała straż, potem drugi wóz z drabiną. Weszli – relacjonują członkowie Warszawskiego Inspektoratu OTOZ Animals – I uwaga uwaga – kot został znaleziony w kuchence mikrofalowej! Żeby tego było mało, bez jakiejkolwiek asekuracji wskoczył do kosza, nie czekając na strażaków, po czym zszedł na dół po drabinie! To się nazywa wola życia! Okazało się, że musiał jeść jakieś zwęglone resztki i pić pozostałości wody po gaszeniu pożaru.
Jak dodają, kicia przetransportowana do najbliższej kliniki w asyście niezawodnej ratowniczki weterynaryjnej Karoliny Kupczyk, gdzie spędziła noc. – Stan ogólny dobry, kotka ok. trzyletnia, wychudzona, cała w sadzy. Cud! – podkreślają.
Kotka zostanie oddana jak tylko właścicielka wyjdzie ze szpitala i dostanie lokal zastępczy.
Warto zajrzeć: otoz-warszawa.pl
Zgłaszanie interwencji:
interwencja@otoz-warszawa.pl
Sprawy ogólne i adopcje:
biuro@otoz-warszawa.pl
Numer rachunku dla darowizn:
21 2030 0045 1110 0000 0228 6890 (bank BGŻ)
Tytułem: darowizna na działalność statutową