Na trasie do Morskiego Oka ciągnęli rzeźbę umierającego konia

Organizacje walczące o prawa zwierząt w tym Fundacja Viva! już od wielu lat apelują, aby zakazać pracy koni na trasie do Morskiego Oka. Uzasadniają, że szlak jest trudny, a zwierzęta są przeciążone. Niekiedy padają z wyczerpania. Tym razem rzeźbiarka Ida Karkoszka rzeźbiarka i Anka Plaszczyk z Fundacji Viva! odwróciły role.

Wspólnie z turystami idącymi trasą wciągnęły z Palenicy Białczańskiej do Włosienicy, czyli trasą, którą każdego dnia pokonują konie, rzeźbę umierającego konia naturalnych rozmiarów. Rzeźba autorstwa Idy należy do serii prac, którymi artystka pokazuje przedmiotowe traktowanie zwierzą.

– „Impuls” długo czekał na swoją akcję. Razem z Anna Plaszczyk z ratujkonie.pl odwróciłyśmy role na popularnej, tatrzańskiej trasie wiodącej do Morskiego Oka. Udało nam się wciągnąć rzeźbę konia na pętlę na Włosienicy, czyli tam, gdzie na co dzień kończą przejazd wozy. NAJTRUDNIEJSZE były zakręty, które stromo wiją się w górę doliny. Nie zazdroszczę zwierzętom, które potrafią tę trasę pokonywać kilka razy dziennie… Na szczęście turyści, których w ten długi weekend nie brakowało chętnie przychodzili nam z pomocą i wspólnymi siłami osiągnęliśmy cel. Swoimi pracami opisuję towarzyszące mi emocje. Nie potrafię zrozumieć dlaczego w XXI wieku ludzie nadal chcą być wwożenie przez zwierzęta. Transport elektryczny rozwiązałby ten problem, choć zdaję sobie sprawę z tego, że dla użytkowników nie byłoby to już takie… przaśne – pisze w poście na portalu społecznościowym rzeźbiarka Ida Karkoszka.

–  A na koniec jak zwykle – APELUJEMY: NIE WSIADAJ! NIE KRZYWDŹ! – podsumowują członkowie kampanii Ratujemy Konie Fundacji Viva!