Turystyka filmowa czyli podróż śladami filmowych gwiazd

Londyn i Paryż stały się celem podróży miłośników „Kodu da Vinci” (2006). Wiele miejsc w Europie odwiedzają fani przygód J. Bonda (ostatnio np. Czarnogórę), a także „Gwiezdnych wojen” (m.in. Jezioro Como we Włoszech). Świetną promocję Barcelonie zrobił film W. Allena „Vicky Christina Barcelona”. Wśród innych miejsc w Polsce odwiedzanych przez turystów filmowych można wymienić m.in: Sandomierz („Ojciec Mateusz”), Jeruzal na Mazowszu („Ranczo”), małe miasteczka na Podlasiu, np. Sokółkę, Tykocin, Supraśl (trylogia „U Pana Boga…”), Lubomierz („Sami swoi”), Warszawę (komedie Barei), zamek Książ („Magnat”, „Tajemnica twierdzy szyfrów”).

Turystyka filmowa to wszelkie podróże turystyczne śladami gwiazd filmu (aktorów, reżyserów) i ich dzieł, stwarzające okazję do głębszej refleksji i osobistego przeżywania utworów. Popularność niektórych filmów sprawiała, że na turystycznych szlakach pojawiały się atrakcje stworzone specjalnie dla odwiedzających… – komentuje dr Andrzej Stasiak z Zakładu Geografii Rekreacji Wydziału Nauk Geograficznych Uniwersytetu Łódzkiego.

W ramach turystyki filmowej możemy mówić o:

  • turystyce biograficznej, czyli podróżach, których głównym celem jest zwiedzanie: muzeów biograficznych słynnych gwiazd dużego i małego ekranu, miejsc ich urodzin, życia, pracy i śmierci, oglądanie poświęconych im pomników, tablic pamiątkowych, rezydencji, w których mieszkają, odwiedzanie grobów słynnych aktorów, reżyserów, operatorów filmowych itp.,
  • turystyce wydarzeń – udział w festiwalach, przeglądach filmowych, spotkaniach z idolami, uroczystych premierach filmów, czynny i bierny udział w plenerowych inscenizacjach, spektaklach teatralnych czy warsztatach filmowych, etc.,
  • turystyce przemysłowej (zabytków techniki) – zwiedzanie muzeów kinematografii, wytwórni filmowych, wreszcie
  • turystyce fikcji filmowej (set-jetting – wg Gretchen Kelly, amerykańskiej dziennikarki New York Post), czyli wędrowaniu w poszukiwaniu (nie zawsze nawet prawdziwych) plenerów filmowych i telewizyjnych, przeżywanie filmów w naturalnej scenerii (kina „pod chmurką”), rodzinny wypoczynek w filmowych parkach rozrywki, podróżowanie szlakami bohaterów filmowych itp.

Celem set-jetting jest dotarcie do miejsca akcji ulubionych czy aktualnie modnych filmów (zarówno telewizyjnych, jak i kinowych), poszukiwanie ich atmosfery, klimatu, zwiedzanie uwiecznionych na filmie obiektów (np. typowego brytyjskiego domu, znanego z ekranizacji powieści J. Austen), niekiedy także próba przeżycia przygód, które były udziałem głównych bohaterów dzieła (np. przejażdżka ścigaczami jak James Bond).

Sztuczne atrakcje

Pierwszym filmem, który przyczynił się wzrostu zainteresowania turystów ukazanym miastem był chyba „Lisbon story” (reż. W. Wenders, 1994). Rozsławił on malownicze zaułki lizbońskiej Alfamy i przede wszystkim małe żółte tramwaje wspinające się po stromych zboczach tej dzielnicy.

Prawdziwy boom na odwiedzanie filmowych lokacji nastąpił jednak na początku XXI w. „Władca pierścieni” (2001-03) ukazał przepiękne krajobrazy Nowej Zelandii i właściwie wprowadził ten odległy kraj na turystyczną mapę świata. Turyści podziwiają tam nie tylko niezwykłą przyrodę, ale także liczne scenografie pozostawione przez filmowców, zwłaszcza Matamata – wioskę Hobbitów.

Mniej więcej w tym samym czasie pojawiły się kolejne ekranizacje przygód Harrego Potera (2001-07). Śladami małego czarodzieja ruszyli jego wielbiciele, m.in. do Londynu, Oxfordu i innych miejsc na Wyspach uwiecznionych w filmie. Zainteresowanie była tak duże, że stworzono nawet sztuczne atrakcje, jak np. peron 9 i ¾ na stacji Kings Cross w Londynie.

Londyn i Paryż stały się celem podróży miłośników „Kodu da Vinci” (2006). Wiele miejsc w Europie odwiedzają fani przygód J. Bonda (ostatnio np. Czarnogórę), a także „Gwiezdnych wojen” (m.in. Jezioro Como we Włoszech). Świetną promocję Barcelonie zrobił film W. Allena „Vicky Christina Barcelona”. Co ciekawe, mimo dużego dofinansowania przez miasta, kolejne dzieła reżysera kręcone w Paryżu i Rzymie nie odbiły się już tak szerokim echem. Interesujące są losy amerykańskiej komedii „Borat: Podpatrzone w Ameryce, aby Kazachstan rósł w siłę, a ludzie żyli dostatniej” (2006). Najpierw uznano, że film ośmiesza Kazachów, a później przyznano jego twórcom państwowe odznaczenia za promocję kraju…

Błękitna wiosna

Z ostatnich filmowych przebojów wzbudzających nadzwyczajne zainteresowanie turystów należy wymienić: ekranizację trylogii S. Larssona „Millenium” (Sztokholm), kolejne sezony „Gry o tron” (wiele lokacji na Malcie, w Irlandii, Maroku i przede wszystkim w Chorwacji: Dubrownik, wyspa Lokrum, Šibenik, PN Krka), a nawet film animowany „Kraina lodu” (Norwegia). Niesamowita jest też hiszpańska miejscowość Júzcar, której domostwa filmowcy przemalowali na niebiesko, gdyż miała „grać” wioskę smerfów („Smerfy 3D” 2011). Przyciągnęło to tak wielu turystów, że zabudowaniom nie przywrócono już pierwotnych barw i wioska pozostała błękitna…

Jeśli chodzi o Polskę, to nie mamy aż tak spektakularnych przypadków set-jettingu. Przede wszystkim dlatego, że w Polsce nie powstają filmy o globalnej dystrybucji. Wyjątkiem była „Lista Schindlera” (reż. S. Spilberg). Kilka lat po premierze tego filmu w wyremontowanej fabryce O. Schindlera „Emalia” otwarto muzeum (filię Muzeum Historycznego Miasta Krakowa). Dziś placówkę tę odwiedza ponad 400 tys. turystów, głównie z zagranicy.

Inną światową produkcją kręconą w Polsce były „„Opowieści z Narnii – Książę Kaspian”. Plenerów baśniowej krainie dostarczyły Karkonosze (wodospad Kamieńczyka) i Góry Stołowe. Choć akcja „Pianisty” R. Polańskiego dzieje się w Warszawie, próżno szukać widoków przedwojennej stolicy. Ulice warszawskiego getta to w dużej mierze dzieło scenografów. Inny hollywoodzki film „Jakub Kłamca” (z R. Williamsem) kręcony był na starówce w Piotrkowie Trybunalskim.

Ostatnio do Polski (Tatry, Zakopane, Kraków) przyjeżdżają filmowcy z Bollywood – indyjskiej fabryki snów. Na razie jednak nie przekłada się to na napływ turystów z Indii…

Zapomniany gród?

Można jednak wskazać przynajmniej kilka polskich filmów, które wzbudziły ruch turystyczny w danym mieście czy regonie. Najlepszym przykładem jest Sandomierz i serial „Ojciec Mateusz”. Dzięki filmowi udało się przypomnieć turystom o tym, niemal zapomnianym w latach 90., historycznym grodzie. Turyści podziwiają malownicze położenie miasta na wiślanej skarpie, wędrują lessowymi wąwozami, zwiedzają średniowieczne zabytki i… dopytują się o miejsca związane z filmem. Większość jest zdziwiona i bardzo rozczarowana, że filmowa plebania i drewniany kościół nie znajdują się w Sandomierzu. Od 2017 r. funkcjonuje za to przy rynku wystawa „Świat ojca Mateusza” z oryginalną scenografią i rekwizytami z serialu, woskowymi figurami aktorów i sklepikiem z pamiątkami.Wśród innych miejsc w Polsce odwiedzanych przez turystów filmowych można wymienić: Jeruzal na Mazowszu („Ranczo”), małe miasteczka na Podlasiu, np. Sokółkę, Tykocin, Supraśl (trylogia „U Pana Boga…”), Lubomierz („Sami swoi”), Warszawę (komedie Barei), zamek Książ („Magnat”, „Tajemnica twierdzy szyfrów”).

Szczególne miejsce na mapie turystyki filmowej w Polsce zajmuje Łódź (Hollyłódź). Miasto może zaoferować turystom bogate historyczne dziedzictwo filmowe (m.in. słynna Filmówka, Muzeum Kinematografii, hotel Grand, Wytwórnia Filmów Fabularnych, prawdziwy Oskar w Muzeum Miasta Łodzi), nowe atrakcje i zagospodarowanie turystyczne (np. hotel Hilton – największy pomnik polskiego filmu, Stare Kino z filmowymi apartamentami, Aleja Gwiazd, Szlak Bajkowy, ), liczne festiwale filmowe (m.in. Transatlantyk), a także najprawdziwsze plenery rodem z „Ziemi obiecanej”.

Łódzką architekturę i zrewitalizowane fabryki ostatnio przypomina widzom serial „Komisarz Alex”. W EC1 powstaje już największa atrakcja – Narodowe Centrum Kultury Filmowej z trzema multimedialnymi, interaktywnymi wystawami („Mechaniczne Oko”, „Kino Polonia”, „Materia Filmu”). Otwarcie planowane jest w przyszłym roku. W 2017 r. Łódź została przyjęta do Sieci Miast Kreatywnych UNESCO jako Miasto Filmu, czas by stała się też miastem turystyki filmowej. Założenia szlaku turystycznego „Filmowe Łódzkie” zostały już opracowane przez Centrum Inicjatyw na rzecz Rozwoju REGIO.

Podróże kulinarne – sposób na lepsze poznanie siebie i innych

Z punktu widzenia naukowca, ale także osób zarządzających miastami czy regionalnymi organizacjami turystycznymi intrygujące jest pytanie: dlaczego jedne filmy przyciągają turystów, a inne nie? W jaki sposób lokować miasto w filmie (swego rodzaju product placement), by przyniosło to korzyści promocyjne, np. wzrost rozpoznawalności, poprawę wizerunku, wzrost liczby turystów.

Nie ma jednej właściwej odpowiedzi na te pytania. Wydaje się, że receptą na sukces jest połączenie wysiłków filmowców i specjalistów od marketingu turystycznego. Popularność wśród widzów zyskują dobrze zrobione filmy (ale raczej nie dzieła wybitne, hermetyczne), o jak najszerszej dystrybucji, trafiające do masowej widowni. Muszą ukazywać odpowiednio sfilmowane, charakterystyczne dla miasta obiekty, umiejętnie oddawać jego atmosferę, klimat.

Z drugiej strony branża turystyczna musi przygotować profesjonalny, kompleksowy produkt turystyki filmowej (noclegi, gastronomia, pozostałości scenografii, rekwizyty z filmu, przewodnicy w strojach, multimedia, pamiątki filmowe itd.) i w sposób efektywny wypromować go na niezwykle konkurencyjnym rynku turystycznym.

Fot. ma charakter poglądowy. Źródło: Uniwersytet Łódzki/Dr Andrzej Stasiak