Agresywny rowerzysta – najpierw zwyzywał, potem zaatakował

Historią o porywczym cykliście podzielili się warszawscy strażnicy miejscy. Jak komentują, absurdalny koniec miała sobotnia interwencja wobec mężczyzny, którego pierwszym przewinięciem była nieprzepisowa jazda rowerem po chodniku. Na tym jednak się nie skończyło, a agresywnego osiłka trzeba było obezwładnić przy użyciu gazu. Teraz może trafić nawet do więzienia. 

Do tej kuriozalnej sytuacji doszło w sobotę na ulicy Bonifraterskiej. Strażnicy zatrzymali do kontroli rowerzystę, który jadąc po chodniku zagrażał bezpieczeństwu pieszych. Atletycznie zbudowany cyklista odmówił okazania dokumentów i usiłował odjechać. Wobec nieprzejednanej postawy strażników, wyszedł poza przemoc słowną, chcąc wykazać strażnikom swą fizyczną przewagę. Osiłek został obezwładniony dopiero ze wsparciem innych funkcjonariuszy.

– Zamiast zwyczajnie skorzystać z pouczenia i powrócić z rowerem na jezdnię, porywczy mężczyzna przed sądem będzie tłumaczył się z: naruszenia nietykalności strażników, odmowy okazania dokumentów oraz z jazdy po chodniku  za co w najgorszym razie zapłaciłby 50 złotych mandatu. Górna granica kary za zamach na nietykalność funkcjonariusza publicznego to trzy lata więzienia podsumowują strażnicy miejscy z Warszawy. 

Strażnicy ujęli awanturników i… musieli wypuścić

Fot., źródło Straż Miejska Warszawa