Dwulatek wpadł pod opla, którym kierowała jego mama

Chwilę grozy przeżyła mama dwulatka na Lubelszczyźnie. Wyjeżdżając samochodem z z garażu była przekonana, że chłopczyk jest z babcią w pobliskim ogródku i nie zauważyła, że dziecko kręci w pobliżu samochodu. Po przejechaniu dwóch metrów kobieta usłyszała jego krzyk. Dwulatek „wpadł” pod cofający się pojazd, na szczęście jego elementy nie przygniotły dwulatka, a tylko „zaczepił” się o osłonę silnika i skończyło się tylko na otarciach. 

Jak informują policjanci ze Stoczka Łukowskiego, zostali skierowani na interwencję do jednej z pobliskich miejscowości. Z przekazanego im zgłoszenia wynikało, że dziecko „wpadło” pod wyjeżdżający z garażu samochód.

– Mundurowi, którzy przyjechali na miejsce zauważyli stojącego na terenie posesji opla, pod którym leżał dwuletni chłopczyk. Po chwili, przy użyciu specjalistycznego sprzętu strażackiego, auto zostało uniesione, co umożliwiło bezpieczne wydostanie dziecka. Okazało się, że elementy samochodu nie przygniotły chłopca, jedynie „zaczepił” się on o osłonę silnika – relacjonują lubelscy policjanci. 

Funkcjonariusze ustalili, że w czasie gdy mama dwulatka wsiadała w garażu do samochodu, dziecko miało być w ogródku ze swoją babcią. W pewnym momencie kobieta wyjeżdżając „na wstecznym” po przejechaniu około dwóch metrów usłyszała krzyk dziecka. Natychmiast zatrzymała opla i zauważyła leżące pod autem dziecko. Na miejsce wezwano karetkę. Jak się okazało, poza otarciami, chłopcu nic się nie stało.

– Na szczęście całe zdarzenie skończyło się tylko na strachu. Niemniej jednak policjanci prowadząc postępowanie sprawdzą czy opiekujące się chłopczykiem kobiety dopuściły do przebywania dziecka w okolicznościach niebezpiecznych dla jego zdrowia – podsumowują mundurowi.

ZOBACZ TAKŻE:

Żar lał się z nieba, a ona pozostawiła dzieci w aucie i poszła na zakupy

Fot., źródło policja.gov.pl