Przemoc bardzo delikatna

Znacie „Naszą doskonałość”, kawałek Afro Kolektywu? Podmiot liryczny deklaruje, że umie „gwałcić delikatnie”. Subtelny oprawca umie delikatnie spuszczać manto, ale wychodzi się po takim masażu jeszcze bardziej poobijanym, poodzieranym z godności, pokawałkowanym. I o takich związkowych popaprańcach pisze w ostatniej książce Avery Neal.

Ilekroć w mediach pojawia się temat przemocy fizycznej zawsze zdumiewa mnie, do jakiego stopnia ta forma uznawana jest za najbrutalniejszą i dlaczego inne nie doczekały się równie negatywnego PR-u. Uderzyć kogoś to dziś – można odnieść wrażenie – coś absolutnie najgorszego, co można zrobić.

Rodzic, który da dziecku klapsa to zwyrodnialec, który jest skrzyżowaniem nieuka (bo przecież klapsy to średniowiecze) z kryminalistą (są na to paragrafy). Słucham takich dyskusji i utrzymuję się w przekonaniu, że kolejny raz mamy tu do czynienia z jakąś kampanią anty-reklamową, a kampanie jak wiadomo, rzeczywistość mocno zakrzywiają. I o ile nie mam zamiaru udowadniać, że fizyczna przemoc nie jest jeszcze taka najgorsza, o tyle chciałbym już zwrócić uwagę, że inne formy przemocy z niewyjaśnionych dla mnie powodów cieszą się PR-em dużo lepszym. O przemocy psychicznej czy werbalnej mówi się raczej w kontekście przemocy fizycznej. „Mąż znęcał się nie tylko fizycznie, ale też psychicznie”.

Dopiero w takich wypadkach pada pytanie o inne przejawy, bo żeby ono padło, najpierw trzeba dostać w skórę. Do tego czasu tematu jakby nie ma. Błąd. I ten błąd świetnie dostrzega i opisuje Avery Neal w książce „Dlaczego czuję się nieszczęśliwa, skoro on jest taki wspaniały?”. Autorka wprowadza takie terminy jak „przemoc dyskretna” i „przemoc subtelna” po to, by móc opisać cały wachlarz technik i manipulacji, które partnera potrafią sprowadzić na deski i nie zostawić przy tym żadnych śladów. Ba, ofiara będzie miała przekonanie, że to ona sama jest sobie winna. Bo przecież ta druga strona „jest taka wspaniała”.

Do takiej perfekcji w zadawaniu subtelnego bólu dochodzi się długo, ale dzięki wyjątkowemu dopasowaniu ofiary i oprawcy stają się owe techniki wyjątkowo jadowite i skuteczne. Nikt nie zna ofiary lepiej od oprawcy i nikt nie wie, jak powiedzieć, jak spytać, jak poprosić, jak odchrząknąć, jak wytłumaczyć, popatrzeć, przytulić, żeby drugiej stronie zrobiło się niedobrze. Tymczasem takie techniki istnieją i mają się świetnie, doprowadzając przez lata do stadium wraku. Przemoc subtelna to coś dużo bardziej wyrafinowanego niż wbijanie sobie szpili. Wbijanie szpili często ma sprawić krótką satysfakcję, ot, udało się całkiem niegroźnie dokopać w czułe miejsce.

Wyobraźcie sobie natomiast, że ktoś wbija Wam szpilę systematycznie, wciska Wam do głowy, że inaczej nie mógł i jeszcze jest mu z tego powodu wyjątkowo ciężko na sercu. Wyobraźcie sobie, że przed szpilą chcecie się bronić, ale nie macie na to szans bo ona i tak wejdzie gdzie ma wejść, wiecie jak głęboko. Wyobraźcie sobie, że na nią zasługujecie. A ponieważ zasłużyliście grzecznie sami odsłonicie to miejsce do wymierzenia kary. Nikt nie będzie się szarpał. Rytuał domknie się samoistnie, przy Twojej całkowitej zgodzie.

Avery Neal na łamach swojej książki dokonuje wyjątkowo ciekawej sekcji takich patogennych osobników. Po jednej i po drugiej stronie. Bo żeby zapoczątkować taką relację nie tylko trzeba być jednostką o zaburzonej empatii, nieznoszącą krytyki, roszczącą sobie znacznie więcej praw od innych, wyjątkowo przebiegłą w społecznych oddziaływaniach, funkcjonującą według podwójnych standardów. Trzeba też reprezentować pewien profil ofiary. Ofiara na ogół jest empatyczna, bezkonfliktowa, nadmiernie odpowiedzialna o mocno nadwątlonym poczuciu własnej wartości.

Subtelna przemoc, nie dość, że jest trudno wykrywalna, to jeszcze uzależnia. Wiąże ze sobą ofiary i oprawców doprowadzając te pierwsze na skraj psychicznego wyczerpania, te drugie zaś – do poczucia pełnej kontroli nad sytuacją (a to wyjątkowo silny motywator, by robić tak dalej).

Formy przemocy subtelnej mogą mieć najróżniejsze odcienie, mogą nieznacznie różnić się w wielu związkach. Jej ślady o wiele trudniej zauważyć niż blizny i siniaki. Dlatego Neal do pomocy stosuje cały repertuar przypadków, z którymi – jako terapeutka – zetknęła się w swojej praktyce. W każdym rozdziale znajdziemy co najmniej kilka opowieści kobiet, które doświadczyły bardzo różnych „szpil”, wymierzonych w nietypowe miejsca. W ich samoocenę, postawy, ambicje, wartości, sumienie. W historiach tych, tak wielu, tak innych, można starać się odszukać siebie, tak ofiarę, jak i oprawcę. I wyciągnąć wnioski.

Książka ma maleńki zgrzyt, którego zresztą autorka jest świadoma i pisze o nim otwarcie. Przykładowe ofiary to zawsze kobiety. Czytelnik również w zamyśle jest kobietą. Oprawcą jest mężczyzna. Co prawda Neal podkreśla, że role te mogą być odwrócone (i coraz częściej dowiadujemy się, że są!), aczkolwiek trudno uwolnić się od wrażenia, że – będąc facetem – czyta się to jak spis własnych win względem partnerki. Innymi słowy, jeśli reprezentuje się płeć statystycznego oprawcy, potrzeba trochę dystansu, żeby dobrnąć z lekturą do końca.

Z pewnością jednak warto po „Dlaczego…” sięgnąć, bo świetnie identyfikuje sprawców związkowych dramatów, bo nazywa strategie, którym dotychczas trudno było nadać formę. Bo można przyjrzeć się na spokojnie wyrafinowanym szantażom i innym manipulacjom bez ryzyka, że się oberwie.

Po trzecie – bo książka stawia wyraźny akcent na formy zachowań przemocowych, o których wciąż mówi się za rzadko i za cicho.

Najwyraźniej subtelna przemoc może spodziewać się równie subtelnego kontrataku, który de facto staje się subtelną obroną. Bo przecież wszyscy wiedzą, że w związku chodzi o to, żeby było na Twoje, prawda?

Tomasz Kozłowski – socjolog, menadżer, szkoleniowiec i nauczyciel akademicki z kilkuletnim doświadczeniem dydaktycznym i zarządczym. Doświadczony ekspert w obszarach kultury organizacyjnej i komunikacji międzypokoleniowej. Współpracuje z takimi firmami jak Pegaz, Centrum Profilaktyki Społecznej. Autor ponad 200 prac – w tym trzech książek, artykułów naukowych, analiz i raportów, esejów i felietonów. Aktywny bloger.

Inne teksty naszego autora znajdziecie tutaj.