Ledwo stał, chwiał się na wietrze – pomogli strażnicy i strażacy

Ta interwencja przebiegła szybko i sprawnie. Na podstawie wskazówek jednego z warszawiaków, stołeczni strażnicy miejscy zlokalizowali „delikwenta”, który był dosłownie „podparty patykiem”. A, że wiał porywisty wiatr, to świadkowie widzieli jak „atakuje” przechodniów. Jeśli nie domyślacie się, o co chodzi, to spieszymy się poinformować, że straż miejska z Warszawy interweniowała w sprawie… płotu.

Wczesnym popołudniem 2 kwietnia mieszkańcy Lewandowa zaalarmowali straż miejską o uszkodzonym ogrodzeniu, które zagrażało bezpieczeństwu mieszkańców.

Interwencja przebiegła szybko i sprawnie. Na podstawie wskazówek zgłaszającego, strażnicy zlokalizowali walący się płot, który był dosłownie „podparty patykiem”. Wiał porywisty wiatr. Świadkowie widzieli, jak gnane podmuchami przęsła ostrymi krawędziami „atakują” przechodniów. Chwilę później, z pomocą przybyłej na miejsce straży pożarnej, rozmontowano najbardziej niebezpieczne fragmenty płotu, które zostały złożone w zacisznej części posesji. Pozostała część ogrodzenia, chociaż była w jednym kawałku też nie wyglądała solidnie. Leżące przęsła przygnieciono ciężkimi kamieniami, teren został wygrodzony biało-czerwoną taśmą, a przechodniów pokierowano drugą stroną ulicy – relacjonują strażnicy miejscy z Warszawy.

Jak dodają, do godzin nocnych pozostali na miejscu, zabezpieczając teren w trosce o bezpieczeństwo, przechodzących tamtędy ludzi. Właściciel terenu został wezwany do naprawy lub rozebrania rozklekotanego płotu. To jego obowiązkiem jest bowiem utrzymanie ogrodzenia w stanie niezagrażającym otoczeniu.

ZOBACZ TAKŻE:

Agresywne bliźniaki dały popalić strażnikom

Fot., źródło Straż Miejska Warszawa