Na 70. urodziny chce samotnie przejść 2,5 tysiąca kilometrów

Obawiacie się, że na „stare lata” już nic Wam się nie będzie chciało? To przeczytajcie o Leszku Piekło. Jego tegoroczny plan to pięciomiesięczna wędrówka Łukiem Karpat przez Rumunię, Ukrainę, Polskę, Czechy i Słowację. Wszystko to z okazji  70. urodzin. Przez większą część trasy sam będzie dźwigał na plecach prawie 20 kilogramów, w tym namiot, żywność, sprzęt do gotowania i odzież. Przez wiele dni skazany będzie na na samotność, brak łączności ze światem, zmienne, nie do przewidzenia warunki pogodowe czy spotkanie z dzikimi zwierzętami. Trasa liczy 2,5 tysiąca kilometrów.

– Leszka poznałem go kilka lat temu. Razem wstępowaliśmy do Krakowskiego Klubu Morsów. Swoją osobą wniósł do klubu dużo energii i zupełnie nową jakość. Gdy dwa lata temu wyruszył z Wołosatego, aby jako pierwszy w historii przejść Główny Szlak Beskidzki tam i z powrotem, towarzyszyliśmy mu na różnych odcinkach tej 1000-kilomerowej wędrówki. Czasem była to jedna osoba, czasem pięć, a czasem całkiem spore stadko morsów. To najlepszy dowód na to, że Leszek ma osobowość i potrafi zarażać ludzi swoją pasją. Dzięki organizowanym przez niego wycieczkom działalność Krakowskiego Klubu Morsów przestała ograniczać się do sezonu zimowego. Właściwie to nie ma imprezy bez jego czynnego udziału. Przy tym nie pcha się nigdy na świecznik, woli pomoc od zaplecza – podkreśla Wojciech Naworyta, prezes Krakowskiego Klubu Morsów Kaloryfer. – To on również on odnowił piękną akcję morsowego krwiodawstwa. Jest gawędziarzem – potrafi interesująco opowiadać o swoich przeżyciach, czym skutecznie zachęca ludzi do przygody. Podczas Letniej Akademii Seniora opowiadaliśmy o morsowaniu i wpływie zimnych kąpieli na zdrowie. Gdy Leszek zaczął mówić o swoich samotnych wędrówkach górskich i swoich zamiarach na przyszłość, słuchacze – jego rówieśnicy albo nawet młodsi, byli zszokowani planami 68-letniego wówczas Leszka, czyli już wtedy przygotowywaną wyprawą po Karpatach dla uczczenia swoich 70. urodzin. Odniosłem wrażanie, że to stanowiło ważny impuls do zmiany podejścia do życia dla wielu z nich. Leszek swoją postawą, aktywnością, działaniem, życiowym optymizmem sprawia wrażenie, jakby właśnie przeżywał swoją młodość i to wcale nie jakąś tam drugą. Po prostu młodość. Dlatego właśnie bardzo wierzę, że to co sobie zamarzył, czyli przejście całego Łuku Karpat, uda mu się zrealizować. Wierzę mocno, że się uda. Ale nawet gdyby nie wszystko się powiodło, to i tak podziwiam go za to, że waży się na takie piękne marzenia. Wielu z nas taka umiejętność bardzo by się w życiu przydała – dodaje.

– Mam 69 lat i wszystko wskazuje na to, że dopiero się rozkręcam. Moja wędrówka nie musi być jednak samotna. Zapraszam Was do dołączenia do mnie zarówno na trasie (tak!), jak i poprzez Wasze wsparcie mojego wielkiego marzenia. Po powrocie spotkamy się w Bieszczadach, opowiem Wam jak było i wymienimy się pomysłami na kolejne szalone wyprawy – Wasze i moje. Bo wspólnie można więcej. Hej, ku Górom! – podsumowuje Leszek Piekło.

Możecie pomóc mu w spełnieniu jego marzenia i wesprzeć zbiórkę na Polak Potrafi. Uzyskane środki przeznaczone zostaną na zakup niezbędnego sprzętu, ubezpieczenie wyprawy, żywność, logistykę, podróż do miejsca rozpoczęcia wyprawy i powrót po jej zakończeniu. Nadwyżka uzyskanych środków zostanie przeznaczona na organizację spotkań, w czasie których zamierza opowiedzieć o przebiegu wyprawy. Szczegóły znajdziecie tutaj.

ZOBACZ TAKŻE:

Ubrani w getry i sukienki ruszyli w góry…

Fot. FB Leszek Piekło