Zadzwoniła na policję, przedstawiając się jako Schwarzenegger, bo potrzebowała papierosów

50-latka z Jastrzębia Zdroju zaalarmowała policję, twierdząc, że potrzebuje pomocy, ponieważ została zaatakowana przez nieznanego jej mężczyznę. Kiedy patrol przybył na miejsce, okazało się, że był to tylko głupi żart. To już kolejna bezpodstawna interwencja jastrzębskiej policji w ostatnim czasie. Pijany 57-letni jastrzębianin chciał, żeby Polska była wolna i niepodległa, a 49-latce, przedstawiającej się jako „Arnold Schwarzenegger”, zabrakło papierosów. Dla całej trójki finał takiego żartowania będzie już mniej wesoły…

W niedzielę (20 stycznia), około godziny 17 operator Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego odebrał telefoniczne zgłoszenie od mieszkanki bloku przy ulicy Pszczyńskiej, która twierdziła, że potrzebuje pomocy, ponieważ została zaatakowana przez nieznanego jej mężczyznę.

Kiedy patrol przybył do zgłaszającej, okazało się, że jastrzębianka jest pod wyraźnym wpływem alkoholu i wcale nie potrzebuje pomocy. Nieprawdą było również to, żeby ktokolwiek ją nachodził, czy zagrażał w jakikolwiek sposób. Co więcej, 50-latka przechwalała się, że stać ją na zapłacenie ewentualnej kary za nieprawdziwe zgłoszenie. W związku z bezpodstawną interwencją, policjanci sporządzili wniosek o ukaranie do sądu – relacjonują jastrzębscy policjanci.

Pod koniec zeszłego roku kiedy jastrzębscy stróże prawa przyjechali pod podany w zgłoszeniu adres, mężczyzna nie potrafił podać przyczyny interwencji. 57-latek był pod wyraźnym wpływem alkoholu i twierdził, że chce, żeby Polska była wolna i niepodległa. Swoim zgłoszeniem przysporzył sobie jednak prawdziwych problemów, bowiem w związku z bezpodstawną interwencją, policjanci skierowali do sądu wniosek o jego ukaranie. Jastrzębianin odpowie również za inne popełnione wykroczenia, ponieważ odmówił mundurowym podania danych osobowych oraz używał słów obelżywych.

Kilka dni później policjanci udali się do jednego z mieszkań przy ulicy Pszczyńskiej. Zgłaszająca miała być wulgarna, obrażała operatora Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego i przedstawiła się jako „Arnold Schwarzenegger” i twierdziła, że potrzebuje pomocy. Mundurowi, którzy udali się pod wskazany adres zastali na miejscu 49-latkę. Kobieta była pod wyraźnym pływem alkoholu, miała problem z utrzymaniem równowagi i oświadczyła, że wcale nie potrzebuje pomocy, ale zabrakło jej papierosów. Mieszkanka Jastrzębia podczas rozmowy ze stróżami prawa śmiała się, że bardzo szybko policjanci przyjechali, aby załatwić jej pilną sprawę… – relacjonują policjanci. – Następnego dnia, po godzinie 20. policjanci udali się ponownie na ulicę Pszczyńską. Tym razem 49-latka twierdziła, że została podbita przez jej pijanego partnera. Kiedy policjanci przyjechali na miejsce zgłaszająca twierdziła, że nie dzwoniła na numer alarmowy. Jednak po chwili stwierdziła, że chciała, żeby przyjechał do niej patrol policji i będzie dzwonić na numer alarmowy kiedy będzie miała na to ochotę. Kobieta nie pozostała jednak bezkarna – dodają.

Mundurowi przypominają, że niepotrzebne zaangażowanie policji, pogotowia czy innych służb jest wykroczeniem. Oprócz konsekwencji prawnych i finansowych, warto pamiętać o tym, że blokując telefon alarmowy, uniemożliwiamy połączenie osobie, która naprawdę potrzebuje pomocy. Zaangażowanie tych służb do fikcyjnego zgłoszenia powoduje, że w tym czasie nie mogą one być w miejscu, gdzie pomoc jest potrzebna. Ponadto zgodnie z kodeksem wykroczeń: Kto ze złośliwości lub swawoli, chcąc wywołać niepotrzebną czynność fałszywym alarmem, informacją lub innym sposobem, wprowadza w błąd instytucję użyteczności publicznej albo inny organ ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1 500 złotych. Jeżeli wykroczenie spowodowało niepotrzebną czynność, można orzec nawiązkę do wysokości 1 000 złotych.

ZOBACZ TAKŻE:

Wywołał fałszywy alarm bombowy. Teraz ma problemy przez własną głupotę

Fot., źródło policja.gov.pl