Jego głos pozostanie z nami na zawsze

– Janusz Kozioł nie żyje. „Nie wiadomo, dlaczego choroba się pojawia i nie ma na nią lekarstwa. Pozostaje tylko cud” – pisał Janusz Kozioł w czasie, gdy nie mógł już mówić. Cud nie nastąpił… Dziś (18 stycznia)  o godzinie 10. lektor przegrał walkę o każdy oddech. Przez wiele lat towarzyszył nam podczas filmowych wzruszeń… – poinformowała strona polscy lektorzy.

Jego głos był znany z fabularnych i serialowych ścieżek dialogowych całym pokoleniom. Wyjątkowym głosem zwrócił na siebie uwagę radiowców i w 1973 roku rozpoczął pracę spikera przed mikrofonem Polskiego Radia. Od lat 80. czytał na antenach wszystkich stacji telewizyjnych w kraju, zdobywając szerszą rozpoznawalność i sympatię telewidzów. Miał na koncie ogromną ilość „szeptanek” do popularnych filmów fabularnych i seriali, m.in. Blues Brothers, Podejrzani, Czas apokalipsy, W imię ojca czy Pulp Fiction.

Janusz Kozioł od kilku lat walczył z SLA (stwardnienie zanikowe boczne opuszkowe). Choroba zaatakowała narząd mowy i funkcje oddechowe. Po roku lektor musiał przestać robić to, co kochał. Potem pojawiły się kłopoty z jedzeniem, przełykaniem, a w końcu z oddychaniem. Internetowy apel lektora i rodziny o pomoc w zdobyciu środków na leki oraz specjalistyczną opiekę spotkał się z ogromnym odzewem. Stronę zbiórki wspierały i udostępniały tysiące osób. Zebrano znaczącą kwotę, krzepiący był także niezwykły przekaz dobrych myśli, wyrazów wdzięczności i uznania.

Nie wiadomo, dlaczego choroba się pojawia i nie ma na nią lekarstwa. Pozostaje tylko cud – pisał Janusz Kozioł w czasie, gdy nie mógł już mówić. Cud nie nastąpił… Ale jego głos pozostanie z nami na zawsze.

Fot. YouTube Vocaler, źródło Polscylektorzy.pl