Tajemnice domowych pieców

Lakierowane drewno, płyty wiórowe, sklejki, a nawet zużyte płyny eksploatacyjne z samochodów. Na taki „opał” trafiają strażnicy podczas kontroli palenisk. Wiele osób wciąż zdaje się nie mieć świadomości czym nie wolno palić.

Nie ma dnia, aby na numer alarmowy 986 nie trafiło zgłoszenie, dotyczące spalania odpadów. Mieszkańcy zaczepiają strażników na ulicy i proszą o interwencję wobec osób, które ich zdaniem mogą palić śmieciami w domowych piecach.

Większość kontroli przeprowadzanych przez mundurowych nie wykazuje nieprawidłowości. Podejrzany kolor i zapach dymu z komina nie zawsze jest wynikiem spalania śmieci. Czasem nadmierne zadymienie i uciążliwa woń mogą oznaczać, że w danym piecu używany jest węgiel niskiej jakości lub wilgotne drewno. Również pogoda może mieć wpływ na to, jak rozpościera się dym. W zależności od warunków atmosferycznych zadymienie może być dla nas mniej lub bardziej uciążliwe. Nieprawidłowości są stwierdzane w około jednej trzeciej przypadków– stwierdza Marta Drzewiecka z gdańskiej straży miejskiej. 

Co mieszkańcy Gdańska wrzucają do pieca? Na przykład odpady drewnopochodne. Zazwyczaj są to płyty wiórowe i sklejki. Podobnie jak płyty OSB, malowane lub lakierowane drewno. Funkcjonariusze bardzo często przy paleniskach znajdują równo pocięte i poukładane kawałki starych szaf i stołów oraz odpady poremontowe. W wielu przypadkach ludzie zasłaniają się brakiem świadomości, że takich odpadów nie wolno palić w domowych piecach.

Zdarzają się jednak bardziej nietypowe sytuacje. Jedna z nich wydarzyła się dwa tygodnie temu.  Gdańscy mundurowi podczas patrolowania swojego rejonu zauważyli duże ilości gęstego czarnego dymu. Szybko udali się w jego kierunku. Dym wydobywał się z komina warsztatu samochodowego.

W piecu zasilanym paliwem płynnym właściciel spalał olej opałowy, do którego dolewał płyny eksploatacyjne z naprawianych przez siebie pojazdów. Mężczyzna został ukarany mandatem – tłumaczy inspektor Sławomir Jendrzejewski.

ZOBACZ TAKŻE:

O kocie, który latał samolotem i o żywej ozdobie choinkowej

Fot., źródło Straż Miejska Gdańska