Listopadowe rekordy: 250 grzybów zebranych w ciągu godziny

To naprawdę nie są żarty – w całej Polsce mamy kolejny wysyp grzybów. Zawdzięczamy to ciepłym, bez przymrozków nocom, a także opadom, które ostatnio przeszły przez cały kraj. Spacerując po lesie gdzieniegdzie natrafimy także na żółte albo filetowe wiosenne kwiatki, które chyba pomyliły jesień z wiosną.

Zamiast listopadowej szarugi mamy od kilku dni słoneczną i ciepłą pogodę. Korzystajmy z niej, a najlepszym na to sposobem jest spacer w pobliskim lesie. Szczególnie, że oprócz wspaniałych widoków i powietrza o łagodnym, wilgotnym zapachu opadłych liści czekają w nim na nas atrakcje grzybowe.

Na stronie grzyby.pl znajdziemy niesamowite doniesienia grzybiarzy: w Chocianowie w województwie dolnośląskim 2 listopada w ciągu godziny znaleziono 250 grzybów, głównie młodych zdrowych podgrzybków. Relacje z innych rejonów wyglądają równie ciekawie: w województwie lubelskim masowo znajdowane są opieńki, na Mazowszu są to podgrzybki (według relacji grzybiarza z Pułtuska było to około 120 na godzinę), ale również opieńki i maślaki, na południu Polski do koszyków trafiają rydze i prawdziwki, a w woj. kujawsko-pomorskim oraz na Warmii i Mazurach podgrzybki, opieńki, kanie i gąski niekształtne (siwe).

Podobnie jest w innych częściach Polski, wszędzie przeważają opieńki i podgrzybki, ale w doniesieniach grzybiarzy występuje większość grzybów jadalnych: borowiki, koźlaki, maślaki, kurki, rydze, kanie i gąski. Zawdzięczamy to ciepłym, bez przymrozków nocom i opadom, które przeszły ostatnio przez cały kraj.

Uroda jesiennego lasu może do niego przyciągnąć nie tylko grzybiarzy. Las jest teraz najbardziej kolorowy: od zieleni świerków i sosen odbiją się żółte sylwetki brzóz, klonów i lip, złoto-brązowe dębów, brązowe grabów i wiązów. Przez liście leżące na ziemi przebija zielony mech,  wystają czerwone kapelusze muchomorów i ogromne, białe kapelusze mleczaja chrząstki. Jaka szkoda, że jest on gorzki i piekący! Gdzieniegdzie wypatrzymy żółte albo filetowe wiosenne kwiatki, które chyba pomyliły jesień z wiosną. Przez żółte wierzchołki drzew możemy zobaczyć zgaszony błękit nieba i wypatrującego zdobyczy myszołowa. Jeśli będziemy mieć szczęście, to zauważymy przechodzące przez ścieżkę stado saren lub łosia.

Spacer po lesie cieszy nie tylko oczy, ale i uszy. Cały czas towarzyszy nam szelest liści pod nogami, ale gdy się zatrzymamy, to usłyszymy szmer opadających liści. Czasami dobiegnie do nas stukanie dzięcioła lub świergot sikorek.

Wybierzmy się koniecznie w weekend do lasu, może wrócimy z koszykiem grzybów albo z pięknymi zdjęciami?

ZOBACZ TAKŻE:

Polacy, nie jesteśmy prawdziwkowymi monopolistami!

Fot. Antonina Zalewska