Koralowa królowa jesieni podobno przynosi szczęście w miłości

Widząc jarząb pospolity, zwany jarzębiną, wielu z nas myśli o robionych w dzieciństwie naszyjnikach z jej owoców. Tymczasem jarzębina to prawdziwa bomba dobroczynnych składników, jest świetnym surowcem na konfitury, soki, syropy, a onegdaj wierzono, że chroni także przez nocnymi strachami. 

Owoce jarzębiny zawierają dużo witaminy C, E, P, K, PP, cukier sorbozę, garbniki i pektyny oraz dwukrotnie więcej karotenu niż marchew. Mają właściwości moczopędne, przeciwzapalne, regulują przemianę materii oraz działają wzmacniająco przy grypie i przeziębieniu. Już w starożytnym Rzymie opisywano wyciągi z owoców jarzębiny jako środek na wzmocnienie pracy serca i naczyń krwionośnych. W Polsce zielarze zalecali korale jarząbku przy krwawych biegunkach, chorobach płuc, wątroby oraz tzw. puchlinie wodnej, towarzyszącej niewydolności nerek.

Surowe owoce są niejadalne ze względu na gorzki smak oraz zawartość trującego w większych dawkach składnika – kwasu parasorbinowego. Warto zatem zbierać je po pierwszych przymrozkach albo samodzielnie przemrozić, wysuszyć czy zanurzyć na chwilę we wrzątku. Wtedy tracą trujące właściwości i gorzki smak, stając się świetnym surowcem na konfitury, soki, syropy musy czy nalewki, z najbardziej znaną – jarzębiakiem. Z kolei po usmażeniu z jabłkami owoce jarzębiny stanowią smaczny dodatek do mięs.

Gałązki jarzębu z koralami wplatano niegdyś w wieńce dożynkowe, co miało zapewnić dobry urodzaj w roku następnym. Owoce chroniły przed nocnymi strachami, stąd chłopi bezwiednie, zanim wyszli nocą z chaty, wkładali do kieszeni kilka jarzębinowych korali. Jarzębina miała przynosić również szczęście w miłości, stąd kobiety nosiły korale wykonane z jej owoców, powierzając jarzębinie swoje najskrytsze myśli i miłosne oczekiwania.

Zbierajmy tylko tyle owoców, ile jest nam potrzeba, ponieważ te pozostawione na gałązkach zimą będą stanowiły pożywienie dla ptaków, zwłaszcza dla kosów, kwiczołów i migrujących przez nasz kraj dużych stad jemiołuszek. Częściowo sfermentowane są smakowitym kąskiem, a zawarte w nich barwniki (karotenoidy) nadają piórom jemiołuszek czerwoną barwę. 

W tekście wykorzystano fragmenty książki „Krzewmy krzewy” autorstwa Edwarda Marszałka i Marcina Sceliny. Książka, wydana przez Centrum Informacyjne Lasów Państwowych, dostępna jest do pobrania za darmo. Znajdziecie ją tutaj

Więcej informacji ze świata natury znajdziecie tutaj.

ZOBACZ TAKŻE:

Lasy, świdermajery i dziura