Nowy trop w sprawie pytona tygrysiego znad Wisły

Temat numer jeden tegorocznego sezonu ogórkowego, który rozgrzewał masową wyobraźnię powraca. Chodzi oczywiście o 6-metrowego pytona tygrysiego, który grasował nad Wisłą w okolicy Konstancina-Jeziornej. Niektórzy twierdzili, że dotarł nawet do Torunia. Okazało się, że najprawdopodobniej pochodził z okolic Lublina i porzucili go spadkobiercy jego dawnego właściciela.

Dawid Fabjański ze Służby Ochrony i Ratownictwa Zwierząt Animal Rescue Polska w programie „Między Nami” poinformował, że znaleźli ogłoszenie, które najprawdopodobniej dotyczyło pytona, którego szukają. Kilka miesięcy temu zmarł jego właściciel.

Przypuszczamy, że mógłby to być ten wąż. Spadkobiercy mieli duży problem, bo nie chcieli się nim zajmować, a najprawdopodobniej ogród zoologiczny nie chciał go przyjąć. ZOO nie chce przyjmować takich zwierząt, bo nie mają miejsca i pieniędzy – wyjaśnił Dawid Fabjański.

Telefon z ogłoszenia znalezionego przez fundację okazał się wprawdzie nieaktualny, ale został przekazany policji, która zajęła się dalszym sprawdzaniem tego tropu. Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt: Kto porzuca zwierzę podlega karze pozbawienia wolności do roku, ograniczenia wolności albo grzywny.

Wylinkę węża znaleziono na początku lipca. Powiadomione zostały wtedy lokalne służby oraz Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego. Początkowo przypuszczano, że jest to bezmyślny dowcip hodowcy węży, który podrzucił wylinkę swojego pupila nad brzeg Wisły. Specjalista i hodowca węży potwierdził jednak, iż znalezione na miejscu ślady pochodzą od przemieszczającego się węża dużych rozmiarów. Animal Rescue Polska i odpowiednie służby prowadziły poszukiwania pytona, ale, niestety, nie gada nadal nie udało się znaleźć. Więcej informacji znajdziecie TUTAJ.