Kochajmy pszczoły! Bo warto!

Środowiska pszczelarzy i ekologów biją na alarm z powodu zmniejszającej się liczby pszczół na skutek chorób, stosowania toksycznych środków ochrony roślin oraz stwierdzonego nie tak dawno CCD – masowego wymierania rodzin pszczelich.

W Polsce żyje 1,1 miliona rodzin pszczelich, z których każda liczy w zależności od pory roku od dziesięciu do stu tysięcy pszczół, ale w każdej sekundzie ubywa 105 pszczół. Jest to ogromny problem, ponieważ w naszej florze tylko 22% to rośliny wiatropylne, pozostałe 78% wymaga zapylenia przez owady. Pszczoły i trzmiele są najlepiej zorganizowanymi koloniami zapylaczy, to od nich zależą zatem plony. Dzięki owadom zapylającym mamy na przykład pomidory, paprykę i cukinię, jabłka, gruszki, wiśnie i maliny, ale też warzywa i nasiona wielu roślin.

Słowa, które podobno miał wypowiedzieć Albert Einstein: „Jeśli wyginą pszczoły, człowiekowi zostaną cztery lata istnienia” są niepotwierdzoną legendą, ale prawdą jest, że trudno będzie zastąpić zapylanie przez owady inną metodą, nie mówiąc już o jej koszcie. Raport w serwisie CEO.com.pl z 2017 wycenia pracę pszczół na świecie na 150 mld euro w skali roku, z tego 15 mld euro przypada na Europę, a 1,8 mld na pracę polskich pszczół.

Wiele osób nazywa pszczołą każdego żółtego owada o paskowanym żółto-brązowym odwłoku. Stosunkowo najłatwiej jest rozpoznać osę, ale już niewiele osób odróżni pszczołę miodną od pszczoły samotnicy czy trzmiela. A warto je rozpoznawać, ponieważ mają inne zwyczaje, poza tym nie wszystkie z nich żądlą i dobrze wiedzieć, których nie musimy się obawiać.

Pożywieniem owadów pszczołowatych jest pyłek kwiatowy, który dostarcza białka i nektar, źródło węglowodanów. Przelatując z jednej rośliny na drugą, owad przenosi pyłek z pręcików jednego kwiatka, na słupek drugiego. Takie krzyżowe zapylanie zapewnia większe i lepsze jakościowo plony. Oczywiście przeważająca ilość pyłku i nektaru trafia do ula lub gniazda, gdzie służy jako pożywienie matki i nowego pokolenia. Tylko pszczoła miodna przetwarza nektar na miód – pokarm pozwalający jej przetrwać zimę.

Oprócz pszczół wiele owadów, takich jak motyle czy muchówki, jest zapylaczami. Ze względu na budowę aparatu gębowego mają swoje specjalizacje. Kwiaty, których pszczoły nie dałaby rady zapylić, skutecznie zapylają inne owady. Na przykład trzmiele zapylają lucernę, koniczynę czerwoną i len, sprawdzają się również doskonale przy zapylaniu pomidorów i papryki. Pszczoła miodna i murarka – pszczoła samotnica, wspaniale zapylają drzewa i krzewy owocowe. Chociaż pszczoła miodna odgrywa dominującą rolę w zapylaniu roślin, to inne owady są bardzo ważne, ponieważ przyczyniają się do zachowania bioróżnorodności.
Jakie kwiaty wybierają pszczoły? Przede wszystkim kwiaty otwarte, w których mają łatwy dostęp do pyłku i bez trudu zbiorą dużo nektaru. Owady mają też swoje upodobania związane z kolorami. Sprawdzono, że trzmiele wybierają chętnie kwiaty czerwone i w paski.

Pszczoły miodne bronią żądłem miodu i ula, a dzikie pszczoły samotnice, np. murarka, nie wytwarzają miodu i nie zakładają gniazd, wobec tego nie mają żądeł. Nie powinniśmy również obawiać się trzmieli. Chociaż są one znacznie większe od pszczół, ich żądła zawierają o wiele mniej jadu, a poza tym są to owady poruszające się wolno, spokojnie i żądlące bardzo rzadko.
Znając upodobania owadów zapylających, można je zwabić do swojego ogrodu. Musimy przede wszystkim zrezygnować ze stosowania chemicznych środków ochrony roślin i nawozów sztucznych. Ogród i najbliższa okolica powinny zapewnić im pokarm przez cały okres wegetacji, zawsze coś powinno kwitnąć, od wiosny do jesieni. Zwróćmy uwagę na obecność w najbliższej okolicy kwitnących drzew: wierzby, lipy, klonu czy drzew owocowych, one też zwabią do nas zapylaczy. Najlepiej, gdy w ogrodzie jest oczko wodne, bo, tak jak człowiek, owady nie tylko jedzą, ale też piją. Dzikie owady zapylające muszą mieć warunki do wychowania następnego pokolenia. W ogrodzie powinna być część nieuprawiana, porośnięta chwastami, bo tam owady znajdą schronienie, a samica trzmiela ziemnego zrobi norkę, w której spędzi zimę. Dla murarek najlepiej umieścić w suchym miejscu pęczki ściętych kawałków trzciny – w nich przezimują zamurowane larwy.

O wiele ambitniejszym zadaniem jest prowadzenie pasieki. Wymaga to ogromnej wiedzy, odpowiedzialności, stałej obserwacji , ciągłego pielęgnowania uli i pszczół. Zajmują się tym głównie doświadczeni pszczelarze, często jest to zajęcie dziedziczne. Dawniej w prawie każdym gospodarstwie było kilka uli. Pszczoły wykonywały swoją pracę zapylając rośliny na polu, w sadzie i ogrodzie, a gospodarz jeszcze dodatkowo miał miód. Teraz coraz częściej pszczelarstwo jest głównym zajęciem, a pasieki liczą nawet kilkaset uli. Największa pasieka w Polsce znajdująca się w Grzegórzkach (warmińsko-mazurskie), liczy trzy tysiące uli. Profesjonalne pasieki nie składają się z uli umieszczonych na stałe w jednym miejscu, ale przewożone są tam, gdzie w danym okresie pszczoły mają najwięcej pożytku. Na świecie często nie miód, ale zapylanie jest głównym zadaniem pszczół i pasieki są wynajmowane przez farmerów do zapylania kwitnących upraw. Tak dzieje się na przykład w USA, gdzie migrujące pasieki, dzierżawione przez farmerów, pokonują ogromne odległości, np. w zimie pszczoły zapylają cytrusy na Florydzie albo migdały w Kalifornii potem są przewożone na północ USA do zapylania sadów owocowych i upraw warzywnych, a następnie w stanie Maine na północno-wschodnim wybrzeżu zapylają dzikie rośliny jagodowe.

W Europie bardzo popularne jest pszczelarstwo miejskie. Dzięki zmianie przepisów również w Polsce jest teraz możliwe ustawianie uli w miastach. Szacuje się, że w Warszawie jest około 1000 uli. Wiele budynków użyteczności publicznej, hoteli czy siedzib znanych firm szczyci się posiadaniem uli na dachu. Oczywiście ulami opiekują się wykształceni pszczelarze. Podkreślają oni, że miody pozyskiwane w obszarach zabudowanych są bardzo zdrowe, ponieważ nie stosuje się tu chemicznych środków ochrony roślin. Są to zwykle miody wielokwiatowe, chociaż również zdarzają się wyjątkowo czyste miody z jednego gatunku roślin np. gdy ule stoją w pobliżu kwitnących lip czy akacji. Zanim jednak postawimy swój pierwszy ul powinniśmy poznać przepisy obowiązujące w naszym mieście, zdobyć konieczną wiedzę na kursach organizowanych np. przez Stowarzyszenie Pszczelarium i porozmawiać z doświadczonym pszczelarzem miejskim. Jeśli lubimy pszczoły i cenimy pracę zapylaczy , a nie możemy mieć własnej pasieki, możemy włączyć się w akcję Greenpeace „Adoptuj pszczołę”. Zebrane w tej akcji fundusze wykorzystywane są do tworzeniem przyjaznych miejsc dla dzikich owadów zapylających oraz do prowadzenia badań. Greenpeace prowadzi też działalność edukacyjną, propagując pszczelarstwo i zrównoważone rolnictwo, sprzyjające owadom zapylającym. W wyniku prac stowarzyszenia ma powstać Narodowa Strategia Ochrony Owadów Zapylających. Taką strategię ma już kilka krajów w Europie i warto, by Polska do nich dołączyła.

Kochajmy pszczoły i pomagajmy im, aby w przyszłości nasze życie było równie smaczne jak teraz.

Antonina Zalewska