Nic nie zapowiadało tej tragedii. Był piękny dzień, a kilkanaścioro uczniów z Piły postanowiło wykorzystać ostatnie chwile swobody po zakończeniu uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego. Dzieci udały się nad rzekę Gwdę. Tam wydarzenia potoczyły się szybko – znalazły niewypał, wrzuciły go ogniska i… chwilę później jedenaścioro z nich nie żyło, a dwoje było ciężko rannych. Ich pogrzeb wzbudził nie tylko rozpacz mieszkańców Piły, ale także złość na to, że milicja ignorowała ich sygnały, że znajdują się tam niewypały. Ówczesna prasa miała zakaz pisania o tej sprawie. Dzisiaj mija dokładnie 60 lat od tamtych tragicznych wydarzeń.
–To był pierwszy dzień roku szkolnego 1958/1959. Po uroczystościach rozpoczynających naukę grupa dzieci, głównie z ówczesnej ul. Bagiennej (dziś Nowowiejskiego) i al. Niepodległości, udała się nad Gwdę. Podczas zabawy znaleźli niewypał. Wrzucili go do ogniska. Chwilę później rozległ się potężny huk. Słychać go było w całej Pile! Zginęło jedenaścioro dzieci. To najtragiczniejsze wydarzenie w powojennej historii Piły. Mówiono nawet, że była to najkrwawsza ofiara wybuchu niewypałów w Polsce. Ponoć nigdzie nie zginęło naraz jedenaście osób! Jedenaścioro dzieci! Wypadek przeżyły tylko dwie osoby, które zostały kalekami. Troje dzieci chwilę wcześniej zawołali do domu rodzice – opowiada mieszkaniec Piły Tomasz Borysewicz.
Do wypadku doszło dziewiętnaście lat po wojnie, ale przez ten czas ciągle wyciągano z rzeki różne niewypały. Mieszkańcy to zgłaszali, ale PRL-owskie władze ignorowały jednak ten problem. Kiedy doszło do tragedii ówczesna prasa miała zakaz pisania o tej sprawie, a władze starały się tuszować tragedię.
– Jednak mimo niechęci jaką okazywały sprawie, pogrzeb dzieci przerodził się w patriotyczną manifestację. Bardzo tragiczną. Bo nigdy później w naszym kościele nie stało aż jedenaście dziecięcych trumien. To był widok nie do zapomnienia! – podkreśla Tomasz Borysewicz – Dziś nazywane są ostatnimi ofiarami II wojny światowej – dodaje.
Ofiary wybuchu to: 6-letni Ryszard Abramowski, 12-letni Zygmunt Abramowski, 13-letni Łucjan Kożuszkiewicz, 12-letni Tadeusz Kuchcicki, 10-letni Szczepan Osiński, 11-letnia Krystyna Radtke, 8-letni Ryszard Radtke, 15-letni Jerzy Rak, 11-letni Piotr Rak, 10-letni Stefan Reif, 14-letni, Janusz Różycki.
Wypadek przeżyły tylko dwie osoby, które zostały kalekami. Troje dzieci chwilę wcześniej zawołali do domu rodzice.
Najbardziej bolesna tragedia w powojennej Pile została upamiętniona krzyżem dopiero po 40 latach! Wcześniej starano się bowiem nie wspominać o tym wydarzeniu.
1 września 1998 roku ówczesny proboszcz parafii Świętej Rodziny ksiądz Stanisław Skopiak przypomniał miastu tragiczne zdarzenie z 1958 roku. Dzięki jego staraniom przy al. Niepodległości pojawił się krzyż z tabliczką z nazwiskami dzieci. Od tamtej pory w rocznicę tamtych wydarzeń odbywa się tam uroczysty Apel Modlitewny.
Więcej informacji i zdjęć z tego tragicznego wydarzenia znajdziecie na stronie Święta Rodzina – Salezjańska Parafia w Pile.
ZOBACZ TAKŻE: