Historia najsłynniejszej parówki świata

Większości ludzi „gorący pies” kojarzy się z Stanami Zjednoczonymi, tymczasem tak naprawdę został wymyślony w Niemczech. W PRL-u w latach 80., ze względu na problemy z brakiem mięsa, serwowany był z pieczarkami i cebulą. Dziś (4 lipca) obchodzimy Święto Hot-Doga.

Jego podstawowy skład jest prosty: bułka oraz parówka, podawane na ciepło. Obecnie do tego dodaje się różne sosy oraz warzywa. Coraz popularniejsze są też hot-dogi wegańskie z parówką sojową.

Są dwie wersje powstania hot-dogów. Pierwsza głosi, że „narodziły się” w XV wieku we Frankfurcie nad Menem, mieście, w którym wymyślono parówki. W drugiej wersji ich powstanie przypisuje się pewnemu niemieckiemu rzeźnikowi, który około 1600 roku wynalazł parówki zwane jamnikiem (niem. dachshund), z którymi pojechał do wspomnianego wyżej Frankfurtu. Stąd też czasem na hot-dogi mówiło się „frankfurterki”. Początkowo podawane były z chlebem.

A jak znalazły się w USA? Otóż stało się to dopiero w drugiej połowie XIX wieku, kiedy to niemiecki imigrant otworzył na Coney Island, wyspie, która wchodzi w skład nowojorskiego okręgu Brooklyn, pierwszą budkę z „dachshundem” w bułce. 

Jest kilka wersji powstania nazwy tej potrawy. Według jednej z nich bułka z parówką przypomina długiego pieska, czyli jamnika (ang. dog), a że jest ciepła dodano przymiotnik gorący (ang. hot). Nazwa hot-dog upowszechniła się podczas II Wojny Światowej, ponieważ nazwy franfurterki i dachshundy za bardzo kojarzyły się z III Rzeszą. 

W PRL-u w latach 80. ze względu na problemy z brakiem mięsa, serwowany był z pieczarkami i cebulą. Prawdziwe hot-dogi pojawiły się dopiero w latach 90. wraz ze zmianą ustroju.

Co roku 4 lipca w Nowym Jorku urządzany jest konkurs jedzenia hot dogów na czas. W zeszłym roku wygrał go Kalifornijczyk Joey Chestnut, który w ciągu 10 minut zjadł 72 „gorących psów”.